10 najbardziej kontrowersyjnych wyścigów sezonu 2021 (Część 2)

Druga część naszego zestawienia to rywalizacje na torach Monza, gdzie doszło do poważnego starcia z udziałem Hamiltona i Verstappena, Interlagos oraz Silverstone, gdzie liderzy klasyfikacji kierowców znów dali o sobie znać.
6. Grand Prix Włoch
Weekend, który początkowo został zdominowany przez kierowców Mercedesa. W kwalifikacjach Bottas komfortowo zdobył pole position z czasem szybszym o 0.1 sekundy od drugiego Hamiltona. Fin utrzymał swoje tempo w sprincie kwalifikacyjnym, w którym zajął pierwsze miejsce, tym samym zgarniając trzy punkty w klasyfikacji. W przeciwieństwie do Bottasa, Hamilton nie potrafił w sobotę odnaleźć formy, przez co zajął dopiero piąte miejsce. Fin jednak został zmuszony do startu z końca stawki po wymianie silnika, dzięki czemu do niedzielnego wyścigu z pole position startował Max Verstappen z dwoma kierowcami McLarena za sobą.
Jednak na starcie Holender stracił prowadzenie na rzecz Daniela Ricciardo, który po raz pierwszy od 2018 roku przewodził w wyścigu. Dodatkowo pozycję zyskał Hamilton, tym samym lądując tuż za tylnym skrzydłem Verstappena. Brytyjczyk jak najszybciej chciał wyprzedzić kierowcę Red Bulla i drugą szykanę pokonał po jego zewnętrznej stronie. Holender zachował swoją linię jazdy, przez co Brytyjczyk, nie chcąc ryzykować, ściął zakręt, tracąc pozycję na rzecz Norrisa. Sędziowie przyjrzeli się incydentowi i tym razem, dość słusznie, nie dali żadnemu z kierowców kary.
Na kolejnych okrążeniach Verstappen i Ricciardo znacznie odjechali reszcie stawki i wszystko wskazywało na to, że rozstrzygającym momentem ich walki będzie seria pit stopów. Na dwudziestym trzecim okrążeniu Holender zjechał na swoją zmianę opon i po raz pierwszy w tym sezonie mechanicy Red Bulla nie popisali się swoją szybkością, a wręcz przeciwnie – zatrzymali go aż na 11 sekund, tym samym wypuszczając go z boksów w odległości jednego pit stopu do Lewisa Hamiltona.
Na kolejnym kółku na zmianę opon zjechał Brytyjczyk i wyjeżdżając z alei serwisowej, zrównał się z Maxem Verstappenem. Holender, który miał wyraźnie lepsze tempo w trakcie wyścigu, chciał szybko uporać się z Hamiltonem, więc w pierwszym zakręcie pojechał po jego zewnętrznej, ustawiając się po wewnętrznej w zakręcie numer dwa. Jednak ten nie zostawił wystarczająco miejsca dla Holendra, będąc tym samym zmuszony do przejechania po krawężniku, który niefortunnie go podbił, przez co bolid Verstappena wylądował na samochodzie Hamiltona. Tym samym obaj kierowcy musieli przedwcześnie zakończyć wyścig.
Mimo tego, że zarówno Verstappen, jak i Hamilton mogli się lepiej zachować w tej sytuacji (Max mógł odpuścić i zaatakować w innym miejscu na torze, a Lewis mógł zostawić dla niego więcej miejsca), sędziowie zadecydowali, że zderzeniu jest winien kierowca Red Bulla, po czym nałożyli na niego karę cofnięcia o trzy pozycje startowe w Grand Prix Rosji. Wielu fanów argumentowało, że w porównaniu z innymi karami nałożonymi w tym sezonie (zwłaszcza kara Lewisa w Wielkiej Brytanii), Max został potraktowany zbyt surowo, zwłaszcza w tak wyrównanej walce o tytuł.

5. Grand Prix Sao Paulo
Grand Prix przepełnione wręcz kontrowersjami, które pojawiały się przez cały ówczesny okres pobytu F1 w Sao Paulo. Był to ostatni eksperymentalny weekend z wyścigiem sprinterskim w sobotę. Dzięki temu już w piątek mogliśmy oglądać kwalifikacje, które wygrał Lewis Hamilton z 0.4-sekundową przewagą nad drugim Verstappenem. Jednak obaj kierowcy po sesji byli zmuszeni do kontynuowania walki – tym razem w pokoju sędziów.
Holender, po zakończeniu kwalifikacji, podszedł do bolidu Brytyjczyka i dotknął tylnego skrzydła, łamiąc zasady parku zamkniętego. Jednak dzięki swoim działaniom, zainteresował sędziów elastycznością skrzydła Hamiltona, które przekraczało wyznaczoną normę. Ostatecznie Verstappen otrzymał 50.000 euro grzywny, a Hamilton został zdyskwalifikowany z kwalifikacji, przez co do sprintu musiał startować z końca stawki. Dodatkowo kierowca Mercedesa otrzymał karę cofnięcia o pięć pozycji do niedzielnego wyścigu, po wykorzystaniu nadprogramowego elementu silnika.
Jednak decyzja sędziów nie rozproszyła Brytyjczyka, który w sprincie popisał się niesamowitym tempem, bezbłędnie wykorzystując swój świeży silnik i kończąc walkę ostatecznie na piątej pozycji, dzięki czemu do wyścigu startował z dziesiątego – a nie z dwudziestego – miejsca. Na dodatek Verstappen został pokonany przez Valtteriego Bottasa, który powstrzymywał Holendra przez cały sprint, tym samym zmuszając go do startu w niedzielę z drugiej pozycji.
W wyścigu Hamilton wciąż popisywał się swoim tempem – po pięciu okrążeniach zajmował już piątą pozycję, a na dziewiętnastym kółku był przed nim tylko jeden kierowca, Max Verstappen. Brytyjczyk ostatecznie dogonił Holendra na 47. okrążeniu, a już kółko później, w czwartym zakręcie, spróbował wyprzedzić kierowcę Red Bulla. Holender jednak, nie chcąc tak łatwo oddać pozycji, wybrał szeroką linię jazdy, przez co obaj kierowcy wyjechali poza granice toru – gdzie Verstappen zyskał pozycję nad Hamiltonem.
Sędziowie, po szybkiej analizie, zadecydowali, iż zdarzenie zaliczają do incydentów wyścigowych, dzięki czemu żaden z kierowców nie otrzymał kary. W uzasadnieniu zostało uściślone, że stewardzi nie mogli zadecydować ze stuprocentową pewnością, który kierowca jest winny incydentowi, ponieważ nie mieli dostępu do kluczowego dowodu – kamery pokładowej Maxa. Jednak po kilku dniach w Internecie pojawił się film właśnie z wymaganej kamery bolidu kierowcy Red Bulla, który pokazywał ruchy kierownicy Holendra w trakcie pokonywania zakrętu. Sędziowie, mimo wcześniejszego zadeklarowania, wydali oficjalne oświadczenie mówiące, że nagranie to nie jest istotnym dowodem w tej sprawie, przez co nie zmieniają swojej decyzji.
Sędziowie oraz FIA nie popisali się po raz kolejny, tym razem, co ciekawe, wydali decyzję zaprzeczającą ich własne słowa. W tak wyrównanej walce o mistrzowski tytuł każda taka kuriozalna sytuacja w pewien sposób wypacza wynik wyścigu, a co za tym idzie, również całych mistrzostw.

4. Grand Prix Wielkiej Brytanii
Pierwszy poważny i spory konflikt pomiędzy zwolennikami Maxa i Lewisa. Po serii pięciu zwycięstw Red Bulla, Mercedes postanowił zrobić wszystko, aby zwyciężyć w domowym Grand Prix swojej największej gwiazdy. Owoce swojej pracy mogli zbierać już w kwalifikacjach, gdzie Lewis Hamilton zajął pole position do wyścigu sprinterskiego, tuż przed swoim największym rywalem. Jednak w sobotę Brytyjczyk musiał uznać wyższość Holendra, przez co ostatecznie do wyścigu to kierowca Red Bulla startował z pierwszej pozycji.
Od początku wyścigu obaj kierowcy walczyli ze sobą koło w koło, ale ostatecznie to Verstappenowi udało się zachować pierwsze miejsce. Jednak Hamilton nie złożył tak szybko broni i chcąc szybko zyskać pozycję, zbliżył się do Holendra na dawnej prostej startowej, ustawiając się po jego wewnętrznej stronie do dziewiątego zakrętu.
Ten manewr okazał się błędem. Verstappen, który najprawdopodobniej nie zobaczył Hamiltona, gdy zaczął wjeżdżać w zakręt, został uderzony przez Brytyjczyka i wypchnięty w ścianę, w którą uderzył z mocą 51G, tym samym kończąc swoje Grand Prix.
Sędziowie, po analizie całego zderzenia, zadecydowali, że Hamiltonowi należy się dziesięciosekundowa kara dopisana do czasu ukończenia wyścigu. Warto dla porównania dodać, że jest to taka sama kara, jak ta, którą dostał Yuki Tsunoda w trakcie Grand Prix Austrii, gdy na wjeździe do alei serwisowej dwa razy przekroczył białą linię oznaczającą limit toru.
Biorąc pod uwagę wszystkie czynniki tj. tamtejszą formę Mercedesa, rywalizację Maxa i Lewisa oraz pozycje innych kierowców na torze, można wyciągnąć wniosek, że kara nałożona na Hamiltona nie wpłynęła znacznie na jego wyścig, przez co Brytyjczyk komfortowo wygrał Grand Prix z trzy sekundową przewagą nad drugim Charlesem Leclerciem.
Fani Maxa postulowali, że kara była zbyt łagodna, uwzględniając to, iż Hamilton wyeliminował swojego największego rywala z wyścigu, zabierając mu prawie pewne miejsce na podium. Dodatkowo, Brytyjczyk po wyścigu przejechał kilka okrążeń z flagą Wielkiej Brytanii, a następnie celebrował swoje zwycięstwo z zespołem, sprawiając wrażenie, że on i jego ekipa, świętują swój „pomysł” na wygraną, pozostawiając spory niesmak wśród wielu fanów – zwłaszcza iż mocno poturbowany Holender, po wstępnych oględzinach w punkcie medycznym, trafił do szpitala w celu wykluczenia lub potwierdzenia poważniejszych obrażeń.
- Image: © Mercedes-AMG Petronas Formula One Team / LAT Images