24H Le Mans: godz. 07-09 - Toyota kontynuuje podróż po zwycięstwo

Bardzo dobrym tempem Sebastien Buemi z Toyoty #8 rozpoczął siedemnastą godzinę walki na torze Circuit de la Sarthe, podczas 24-godzinnego wyścigu Le Mans, wyprzedzając Kamui Kobayashiego z Toyoty oznaczonej numerem #7 oraz dwa prototypy ekipy Rebellion Racing - #3 przed #1.
Duże problemy dopadły załogę numer #88 i prowadzącego Matteo Cairoliego, który stracił panowanie nad swoim Porsche 911 RSR i uderzył w bandę tuż przed prostą startową w szykanach Porsche, co wywołało wolne strefy bezpieczeństwa.
Zamieszanie pod koniec okrążenia wykorzystały czołowe ekipy w klasie LMGTE Pro, które pojawiły się w boksach, co pozwoliło utrzymać dotychczasowe różnice pomiędzy zespołami. Na prowadzenie powrócił Kevin Estre w Porsche #92, przed Richardem Lietzem #91 oraz Joeyem Handem w Fordzie z numerem #68.
Kolejne kłopoty dopadły ekipę Dragonspeed #10 i Bena Hanleya, który wypadł z toru w zakrętach Porsche i z impetem uderzył w bandę, co ponownie wywołało wolną strefę bezpieczeństwa i bardzo poważne uszkodzenia prototypu LMP1.
Hanley przez kilka minut próbował uruchomić auto, co ostatecznie mu się udało i mógł powrócić do swoich mechaników na ocenę zniszczeń i próby powrotu na tor po naprawach, jednak finalnie zespół wycofał się osiemdziesiątej szóstej edycji Le Mans.
To dało możliwość zmiany strategii w zespole Toyota Gazoo Racing. Na kolejny pit stop, po zaledwie jedenastu okrążeniach zdecydował się Sebastien Buemi, a następnie Kamui Kobayashi w Toyocie z numerem #7, w której doszło do zmiany kierowców i na tor powrócił Mike Conway.
Zjazdy obu aut nie zmieniły jednak kolejności na prowadzeniu, na którym pozostawał Buemi, choć oba składy zostały ukarane minutowym postojem w boksach za przekroczenie prędkości w wolnych strefach bezpieczeństwa.
W tym samym czasie zaciętą walkę o piątą lokatę stoczyli Scott Dixon z Ford Chip Ganassi Team USA #69 i Mike Rockenfeller z Corvette Racing - GM #63. Niemiecki kierowca zdołał poradzić sobie z Nowozelandczykiem i awansował do czołowej piątki klasy LMGTE Pro, jednak okrążenie później zawodnicy po raz kolejny zamienili się miejscami.
Po ponad dwudziesto-minutowym postoju w boksach na tor powrócił zespół BMW Team MTEK z numerem #81, które plasował się na piętnastej lokacie w klasie LMGTE Pro i czterdziestej piątej w klasyfikacji generalnej.
Dobrą dyspozycję wykorzystywał tymczasem Mike Conway z Toyoty z numerem #7, który zmniejszał stratę do siostrzanego składu i na sześć i pół godziny przed końcem wyścigu tracił zaledwie trzydzieści sekund.
Sebastien Buemi nie pozostawaj jednak dłużny i podkręcił tempo, co dało ponad czterdzieści sekund przewagi po pokonaniu 294. okrążeń.
W międzyczasie w boksach pojawiali się kolejni zawodnicy na tankowanie auta, w tym lider klasy LMP2 Roman Rusinov z G-Drive Racing #26 oraz Andre Lotterer z Rebellion Racing #1, który goni drugą ekipę z numerem #3, do której tracił niecałe dwie minuty, a po kilkudziesięciu okrążeniach już tylko dwadzieścia siedem sekund.
W klasie LMGTE Am swoją przewagę nad rywalami powiększała ekipa Dempsey - Proton Racing #77, która pojawiła się w boksach na zminę kierowcy - za kierownicą Porsche 911 RSR Matta Campbella zmienił Christian Ried.
Na zmianę zawodników pojawiła się także ekipa Spirit of Race, plasująca się na drugiej lokacie w klasie. Ferrari F488 GTE przejął Giancarlo Fisichella i powrócił na tor tuż za liderem Am.
Po osiemnastu godzinach liderami w poszczególnych klasach są:
LMP1: Toyota Gazoo Racing #8 (Sebastien Buemi, Kazuki Nakajima, Fernando Alonso)
LMP2: G-Drive Racing #26 (Jean-Eric Vergne, Roman Rusinov, Andrea Pizzitola)
LMGTE Pro: Porsche GT Team #92 (Laurens Vanthoor, Kevin Estre, Michael Christensen)
LMGTE Am: Pempsey – Proton Racing #77 (Matt Campbell, Christian Ried, Julien Andlauer)