Albon: W pewnym sensie nie był to zły weekend

Wyścig o Grand Prix Emilii-Romanii był kolejnym, w którym Alexander Albon spisał się poniżej oczekiwań, dojeżdżając do mety na ostatnim miejscu i prawdopodobnie grzebiąc tym samym szanse na utrzymanie swojego fotela w zespole Red Bulla.
Zawodnik z Tajlandii przez większość okrążeń uwięziony był w kolejce wolniejszych samochodów. Pomimo utrzymywania równego tempa, charakterystyka toru Imola utrudniła mu wyprzedzanie rywali i przebicie się na wyższe pozycje.
„Ukończenie wyścigu na ostatnim miejscu nie daje prawdziwego obrazu tego, co działo się na torze” - powiedział Albon.
„Było nam dziś bardzo trudno. Mnóstwo czasu spędziłem w pociągu za innymi samochodami i pomimo równego tempa nic nie mogłem zrobić.”
Na ostateczny wynik Taja główny wpływ miał jednak wyjazd na tor samochodu bezpieczeństwa. Wskutek wybuchu tylnej opony, samochód Maxa Verstappena utknął w żwirowej pułapce, a do czasu jego usunięcia stawkę kierowców musiał prowadzić Bernd Mayländer. W momencie ogłoszenia neutralizacji Albon znajdował się na siódmej pozycji i otrzymał polecenie, aby pozostać na torze. Zespół Red Bulla zmienił jednak wkrótce zdanie i postanowił wezwać kierowcę do garażu. Niestety inżynier wyścigowy Albona przekazał mu tę informację w momencie, kiedy kierowca mijał już zjazd do pit lane.
„Przepraszam za ten komunikat, oczywiście było za późno. To moja wina” - przyznał inżynier wyścigowy Alexa.
Tuż po restarcie kierowca Red Bulla został wyprzedzony przez Kwiata i Pereza, którzy dysponowali przewagą wynikającą ze świeżego ogumienia.
„Nie wiem, co stało się po restarcie. Miałem zimne opony i musiałem mocno naciskać, aby utrzymać się przed samochodami, które zjechały na zmianę opon w trakcie neutralizacji. Być może gdybym też zjechał wtedy do garażu, to mógłbym walczyć nawet o podium.”
Kolejne wydarzenia na torze całkowicie pogrzebały jednak szanse na dobry wynik Albona na torze Imola. Tuż po tym, jak został on wyprzedzony przez reprezentanta Racing Point, kierowca z Tajlandii stracił panowanie nad samochodem i wypadł na pobocze, omijając o zaledwie kilkanaście centymetrów jadącego za nim Carlosa Sainza.
„Powiedziano mi, że ktoś uderzył mnie z tyłu. Ale mogło się to też stać dlatego, że mając niedogrzane opony i hamulce, znalazłem się w cieniu aerodynamicznym.”
Pomimo splotu fatalnych okoliczności, Alex Albon jest zdania, że Grand Prix Emilii-Romanii było całkiem niezłym weekendem wyścigowym.
„Nadal będę robić wszystko, co w mojej mocy. W pewnym sensie był to dla mnie niezły weekend, ale teraz skupiam się już w wyścigu w Turcji.”
- Image: © Getty Images / Red Bull Content Pool