Analiza kalendarza: Verstappen zdominuje początek sezonu?

We wtorek oficjalnie poznaliśmy ramowy harmonogram tegorocznego europejskiego tournée F1, które będzie liczyło dokładnie osiem rund. Który zespół z czołówki stawki może okazać się najlepszy na danym torze?
Red Bull zaskoczy na początku?
Lekko zmodyfikowany kalendarz początku sezonu może wywoływać spory uśmiech na twarzy Maxa Verstappena i zespołu Red Bulla, którzy mogą spowodować wzrost ciśnienia w garażu Mercedesa. Warto w tym miejscu odnotować fakt, że ekipa Christiana Hornera wprowadziła od tego roku nowy system pracy, który ma pozwolić kierowcom przejść do pełnego trybu ataku już od pierwszego wyścigu sezonu.
Max Verstappen wygrał dwie ostatnie rundy w Austrii i zapewne w lipcu zrobi wszystko, żeby podtrzymać swoją dobrą passę na domowym obiekcie swojego zespołu oraz dopisać do swoich statystyk kolejne dwa zwycięstwa.
Charakterystyka toru Red Bull Ring jest bardzo specyficzna, ponieważ obiekt podzielony jest na kilka prostych odcinków, przedzielonych zaledwie dziesięcioma zakrętami. Taki układ nie wymaga od bolidów generowania niezliczonej siły docisku, która nie odgrywa tutaj pierwszoplanowej roli i jest zupełnym przeciwieństwem toru Hungaroring. Jej alternatywą w tym przypadku jest wydajność jednostki napędowej, która stanowi kluczowy element na tym obiekcie. Ważna jest również odpowiednia przyczepność i trakcja.
Mercedes w ostatnim czasie miał spore problemy w upalnych wyścigach, gdzie wówczas bardzo cierpiała ich jednostka napędowa, niemająca odpowiedniego systemu chłodzenia. Tegoroczna konstrukcja W11 posiada jednak zupełnie przekształcony system chłodzenia, wzorowany na rozwiązaniu stosowanym przez ekipę z Maranello. Niemiecki zespół postanowił również dokonać kilku konstrukcyjnych zmian w silniku na ten sezon, co miało pozwolić jeszcze ciaśniej upakować cały tył bolidu. Podczas tegorocznych zimowych testów, jednostki napędowe niemieckiego producenta nie należały do ścisłej czołówki pod kątem bezawaryjności. Nieoficjalnie dotychczasowe problemy Mercedesa były spowodowane ograniczeniami dotyczącymi spalania oleju, które zostały wprowadzone po zeszłorocznej „aferze” z udziałem zbyt wydajnego silnika Ferrari. Druga wersja zakłada, że każda tegoroczna awaria silnika Mercedesa miała inne źródło, co może jeszcze bardziej niepokoić specjalistów z Brixworth.
Wyścigi w Austrii i Węgrzech słynną z gorącego lipcowego klimatu, który kolejny raz może uderzyć w zespół srebrnych strzał. Temperatura podczas tegorocznego wyścigu pod Budapesztem będzie bardzo wysoka, nie tylko w otoczeniu, ale również w kokpicie Maxa Verstappena, który będzie chciał odegrać się za zeszłoroczną porażkę, gdzie pomimo startu z pierwszego pola, musiał w trakcie wyścigu uznać wyższość Lewisa Hamiltona i przebiegłej strategii jego inżynierów. Wydajniejszy silnik Hondy i wzbogacony pakiet aerodynamiczny mają w znacznym stopniu przybliżyć młodego Holendra do upragnionego zwycięstwa na węgierskiej ziemi. Pytanie brzmi jednak – czym odpowie w tym roku Mercedes?
Jak ważna na tym obiekcie jest odpowiednia siła docisku, doskonale przekonał się w zeszłym roku zespół Ferrari, który ukończył wyścig z ponad 40-sekundową stratą do dwóch czołowych kierowców. Węgierski obiekt charakteryzuje się bowiem dość „ulicznym opakowaniem”, które powoduje, że tor ten należy do jednych z najwolniejszych w kalendarzu, a kluczem do sukcesu jest tutaj odpowiedni pakiet aerodynamiczny.
Wielka Brytania i Hiszpania - Twierdze Mercedesa
Silverstone jest szybkim obiektem, na którym istotny jest odpowiedni balans i dobra aerodynamika samochodu. Najbardziej wymagającym fragmentem toru jest sekcja od zakrętu Copse, przez serię łuków Maggotts, Becketts i Chapel. Główną i kluczową rolę odgrywa tu siła docisku bolidu, która pozwala na płynne pokonanie części toru, wymagającej bardzo szybkich zmian kierunku. Podobnej specyfikacji jest obiekt położony niedaleko Barcelony, który nieoficjalnie uznawany jest za najnudniejszy wyścig w kalendarzu zaraz za „powszechnie lubianym” wyścigiem na francuskim torze Paul Ricard.
Co wspólnego ma tor Silverstone z hiszpańskim obiektem? W obu tych przypadkach Mercedes zdominował rywalizacje na tych torach z dosłownie dwoma wyjątkami. W erze hybrydowej Lewis Hamilton aż pięciokrotnie zwyciężał na swoim domowym obiekcie i wiele wskazuje na to, że w tym sezonie scenariusz zostanie podtrzymany. Srebrne strzały mogą również pochwalić się świetnymi statystykami z GP Hiszpanii, gdzie od czasów wprowadzenia hybrydowych jednostek napędowych, przegrali tylko jeden wyścig po pamiętnej kolizji Nico Rosberga z Lewisem Hamiltonem. W tym wypadku należy zadać sobie odwrotne pytanie niż w przypadku Austrii oraz Węgier i zastanowić się czym odpowie Red Bull oraz Ferrari.
Ferrari zaatakuje pod koniec europejskiego tournée?
Dla praktycznie wszystkich kierowców tor Spa-Francorchamps jest ulubionym obiektem, który w ostatnich latach stał się symbolem zakończenia formułowych wakacji. Charakterystyka tego obiektu jest dość specyficzna głównie przez długość pętli, która wynosi lekko ponad 7 kilometrów, dzięki czemu tor ten jest najdłuższym torem w całym kalendarzu. Kluczem do sukcesu w Belgii jest odpowiednie wyważenie bolidu między siłą docisku a osiągami, ponieważ obiekt posiada długie proste, przeplatane różną kombinacją zakrętów.
W ostatnich dwóch sezonach jako pierwszy linię mety na tym torze mijał czerwony bolid Ferrari, który idealnie wpasował się w układ legendarnej nitki. W tym roku sytuacja nie wskazuje jednoznacznie na włoski zespół, który w ostatnim czasie stracił nieco ze swojego zeszłorocznego impetu. W Austrii bolidy Ferrari mają być wyposażone w zaktualizowaną jednostkę napędową, generującą około 20 koni mechanicznych więcej, względem silnika używanego w przedsezonowych testach. Jeżeli zmiany te przyniosą zamierzony skutek, Ferrari bez cienia wątpliwości będzie w gronie ścisłych faworytów do wygrania wyścigu na Spa-Francorchamps.
Tor Monza to najszybszy obiekt w kalendarzu, gdzie najbardziej liczą się prędkości maksymalne, a siła docisku jest niejednokrotnie obniżona do totalnego minimum. Wiele zespołów wielokrotnie przywoziło na GP Włoch specjalnie dedykowane elementy, takie jak przednie i tylne skrzydła, które używane były tylko podczas tego wyścigu. Niski docisk, oprócz zwiększonej wydajności, powoduje również zwiększenie czułości bolidu, co wymaga od kierowców jeszcze większego wysiłku, szczególnie podczas pokonywania zakrętów, które na torze Monza w większości należą do kategorii tych szybszych.
W erze hybrydowej rywalizacja na domowym torze Ferrari została kolejny raz zdominowana przez reprezentantów zespołu z Brackley. Wyjątkiem był zeszłoroczny wyścig, gdzie po znakomitej walce, Charles Leclerc, ku wielkiej uciesze kibiców Ferrari, przeciął linię mety jako pierwszy. Tegoroczna rywalizacja może być bardzo wyrównana, a walka o zwycięstwo będzie toczyła się między Ferrari i Mercedesem, który będzie mógł w tym roku wykorzystać swój innowatorski system DAS.
- Image: © Getty Images / Red Bull Content Pool