Christian Horner: Nie ma szans, aby sprawa Racing Point zakończyła się w sądzie

Wprawdzie zespół Red Bull Racing nie jest bezpośrednio zaangażowany w aferę skopiowanego bolidu Racing Point, jednak Christian Horner, szef ekipy z Milton Keynes kwestionuje rolę, jaką Mercedes odegrał w zaprojektowaniu kontrowersyjnego różowego bolidu.
Na głównej linii frontu Renault oraz Ferrari robią co mogą, aby zakwestionować tegoroczny samochód Racing Point. Na zespół została nałożona już kara w postaci odjęcia 15 punktów w mistrzostwach i 400 000 euro za wprowadzenie nielegalnych tylnych kanałów chłodzących hamulce. Jak wytłumaczyła FIA w swojej decyzji, wspomniane kanały znajdujące się w RP20 naruszają przepisy sportowe, ponieważ są kopią rozwiązania zespołu Mercedes. Niemniej jednak nie naruszają one przepisów technicznych, ponieważ są zgodne ze specyfikacją i Racing Point może używać ich w kolejnych wyścigach.
Renault oraz Ferrari nie są zadowolone z postanowienia Międzynarodowej Federacji Samochodowej, z kolei Racing Point jest przekonane o legalności swojego samochodu, dlatego obie strony odwołały się od tych decyzji.
W dalszej kolejności sprawa powinna trafić do Międzynarodowego Sądu Apelacyjnego FIA, jednak czas rozpatrzenia sprawy szacuje się na sześć do ośmiu miesięcy.
Zdaniem Christiana Hornera, w tym czasie obie strony wykonają własny krok, rozstrzygając o sprawie poza sądem i to między sobą.
"To stosunkowo normalne, to część tej telenoweli, czyli Formuły 1" - powiedział w rozmowie z Channel 4 Christian Horner, zapytany o ewentualną rozprawę sądową.
"Nie sądzę, aby była jakakolwiek szansa na to, że proces zakończy się w sądzie apelacyjnym."
"Myślę, że oba zespoły negocjują za kulisami, a apelacja ma na celu efektywny barter, czy to między zespołami lub FIA, aby dojść do wniosku, co wolno, a czego nie oraz aby wszystkie strony były uczciwe."
"Wydaje mi się, że ostatecznie po jedenastu godzinach, w cudowny sposób zostanie zawarta umowa, która wszystko wyjaśnia" - dodał Brytyjczyk.
- Image: © BWT Racing Point F1 Team