Ferrari pod naciskiem poszukiwało szarych stref regulaminu

Sergio Marchionne, Maurizio Arrivabene i Mattia Binotto - Scuderia Ferrari / © Scuderia Ferrari

Zeszłoroczny silnik Ferrari był tematem wielu dyskusji, które ostatecznie doprowadziły do wszczęcia tajnego postępowania przez FIA. Jak się okazuje, w ekipie z Maranello w ostatnich latach kładziono duży nacisk na szukanie szarych stref w regulaminie.

Mattia Binotto w podcaście "Beyond the Grid" poruszył bardzo ciekawą kwestię dotyczącą byłego prezesa Ferrari, śp. Sergio Marchionne. Włoch przyznał, że za czasów poprzedniego prezesa w zespole priorytetem było poszukiwanie regulaminowych luk.

„Byłem pod ciągłą presją” – powiedział Binotto.

„Zawsze musiałem mieć ze sobą telefon. Zawsze mógł wysłać wiadomość, na którą trzeba było odpowiedzieć w przeciągu pół minuty. Takie życie z telefonem w dzień i w nocy jest naprawdę trudne.”

„Takie działania to część tego sportu. Każdy stara się szukać szarej strefy w przepisach. Wszyscy to robią. Marchionne naciskał pod tym względem nie tylko na mnie, ale na każdego w Ferrari.”

51-latek odniósł się także do ostatniej afery silnikowej.

„Wiele osób o tym mówiło, a w grę wchodziła reputacja całego zespołu. Bardzo dużo się dzięki temu nauczyłem i z całą pewnością pozwoliło mi to stać się lepszym szefem ekipy.”

„Obecny samochód jest zbyt wolny na prostych, ponieważ mamy zbyt mało mocy i zmagamy się z dużym oporem aerodynamicznym. Niestety zamrożenie prac nad silnikami uniemożliwiło nam ulepszenie nadwozia i jednostki napędowej.”

Image: © Scuderia Ferrari