Formuła 1 – plac zabaw dla bogatych dzieciaków

Nikita Mazepin - Haas F1 Team / © Haas F1

Nikita Mazepin będzie jednym z trzech synów miliarderów, którzy w przyszłym sezonie rywalizować będą o mistrzostwo świata Formuły 1. Rodzi to pytanie, czy tacy kierowcy faktycznie mogą walczyć o najwyższe laury, czy ich nazwiska pozostaną jedynie ciekawostką, którą za kilkadziesiąt lat wspominać będą niektórzy kibice?

Historia wyścigów Grand Prix pełna jest zawodników, którzy opłacali swoje starty. Trzeba jednak podkreślić, że w ostatnich latach jest ich coraz więcej, a to zdaniem Olivera Browna powinno skłonić wszystkich do refleksji.

„Lista kierowców na sezon 2021 zapowiada się podobnie jak Grand Prix Włoch 1934, kiedy to drugie miejsce zajął książę Hermann Leiningen, syn prawnuka królowej Wiktorii” – stwierdził dziennikarz Daily Telegraph.

„W przyszłym roku oprócz Strolla i Latifiego w stawce pojawi się Nikita Mazepin. Haas zatrudnił go, ponieważ jego ojciec jest jednym z najbogatszych ludzi w Rosji i gotów jest zainwestować w amerykańską ekipę znaczne kwoty.” 

„W 1950 roku na Silverstone rywalizowali ze sobą książę Bira oraz baron Emmanuel de Graffenried, kolega przyszłego szacha Iranu. Pomimo szlachetnego pochodzenia tych ludzi, czasy te zostały zapamiętane jako jedne z najbardziej egzotycznych w dziejach tego sportu. Być może za 70 lat ktoś z podobną nostalgią będzie spoglądał wstecz myśląc o Strollu i Latifim jako o przedstawicielach kanadyjskiej magnaterii.”

Na początku grudnia 2020 roku ekipa z Kannapolis potwierdziła podpisanie kontraktu z Mazepinem. Jak twierdzi Pedro Piquet, stało się to kosztem Calluma Ilotta. Według Brazylijczyka, 22-latek otrzymał zapewnienie o startach w sezonie 2021, a w ramach przygotowań miał zaplanowany trening w jednym z samochodów Haasa. Finalnie jednak amerykańska stajnia w ostatniej chwili zdecydowała się na angaż młodego Rosjanina, który z biznesowego punktu widzenia okazał się lepszym rozwiązaniem dla zespołu.

Guenther Steiner, broniąc się przed falą krytyki, porównywał Mazepina do Nikiego Laudy, co jednak było dalece nietrafione. Austriak faktycznie opłacił swój debiut, ale były to środki pochodzące z pożyczki bankowej, którą zawodnik musiał zaciągnąć po tym, jak ojciec odmówił mu wsparcia.

Wielu kierowców dostaje się do F1 dzięki wsparciu finansowemu” – powiedział Steiner.

Jako pierwszego można przywołać Pereza. Wszedł do F1 jako płatny kierowca, a teraz zdobywa miejsca na podium i robi świetną robotę.”

„Russell to moim zdaniem jeden z najlepszych kierowców, ale bez Mercedesa nie zaszedłby daleko.”

„Kiedy dawno temu rozmawiałem z Nikim [Laudą], to sam przyznał, że dostał się tutaj dzięki wsparciu banku.”

Płatny nie zawsze znaczy gorszy

Wiele mówiło się o tym, że sytuacja, w której Sergio Perez zostałby bez fotela wyścigowego w sezonie 2021, byłaby absurdalna. Trzeba jednak pamiętać, że chociaż Meksykanin jest bardzo konsekwentny i wielokrotnie pokonywał swoich zespołowych kolegów, dostał się do Formuły 1 dzięki wsparciu firmy Telmex, telekomunikacyjnego giganta będącego własnością Carlosa Slima.

Podobna sytuacja miała miejsce w przypadku Pastora Maldonado, za którego miejsce w Williamsie wenezuelski koncern naftowy PDVSA płacił 29 milionów funtów. Losy Wenezuelczyka potoczyły się jednak zupełnie inaczej niż kariera Checo Pereza, a sam zainteresowany przez swój wybuchowy temperament do dziś kojarzony jest z pseudonimem  „Crashtor”.

Gdyby przedstawiciele władz Formuły 1 przyznały, że dobrze czują się w roli elitarnej szkoły dla bogatych dzieciaków, to cała sprawa z kierowcami płacącymi za swoje miejsce nie miałaby znaczenia. Przez cały czas jednak władze sportu deklarują, że ciągle poszukują nowych talentów i bardzo dużo mówią o dążeniu do wyrównania stawki. Podpisanie kontraktu z Mazepinem dowodzi jednak, że rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej.

Image: © Haas F1