Hamilton: Był to jeden z najbardziej szalonych wyścigów, w jakich jechałem

Lewis Hamilton, który zwyciężył w wyścigu o GP Toskanii, rywalizację na torze Mugello określił mianem „jednej z najbardziej szalonych” w swoje wyścigowej karierze.
Tor Mugello zadebiutował w ten weekend w roli gospodarza weekendu wyścigowego Formuły 1. Pierwsze Grand Prix okazało się niesamowicie szalone już od pierwszych chwil. Wszystko przez wypadki w początkowej fazie wyścigu.
Choć było sporo chaosu, tak nie przeszkodziło to kierowcom Mercedesa w osiągnieciu kolejnego już dubletu. W GP Toskanii górą był Lewis Hamilton, który odniósł swój 90. triumf w karierze (do rekordu Michaela Schumachera brakuje mu już tylko jednej wygranej – przyp. red.) i odnotował najlepszy czas okrążenia. Tym samym Brytyjczyk powiększył swoją przewagę nad Valtterim Bottasem do 55 punktów.
„To był zdecydowanie jeden z najbardziej szalonych wyścigów, w jakich jechałem” – przyznał Lewis Hamilton. „To wszystko było trochę oszałamiające, jakbym jechał w trzech wyścigach w jeden dzień. To było niesamowicie trudne. Ten tor jest fenomenalny, był upał, a utrzymanie za sobą Valtteriego nie było łatwe”.
„Wszystkie te restarty wymagały pełnego skupienia. To było naprawdę trudne. Valtteri pojawił się znikąd, kiedy zobaczyłem, że Daniel był z tyłu. Nie chciałem, żeby mógł użyć DRS-u”.
„Moim sercem są wyścigi. To szalone być tutaj i mieć 90 zwycięstw w Grand Prix”.
Wyścig o GP Toskanii był bardzo chaotyczny. Już w pierwszych zakrętach doszło do kilku kolizji, które wymusiły pojawienie się samochodu bezpieczeństwa. Gdy neutralizacja się zakończyła, doszło to karambolu na głównej prostej. Konieczne było więc przerwanie rywalizacji. Czerwona flaga ponownie pojawiła się po 45 okrążeniach, gdy bandę uszkodził Lance Stroll.
Sytuacja ta była bardzo nerwowa dla dysponujących najlepszym tempem kierowców Mercedesa. Ich przewaga szybko bowiem topniała. Ponadto rozgrywali oni między sobą pojedynek o zwycięstwo. Lewis Hamilton przyznał więc, że przez 59 okrążeń musiał mieć się na baczność, bo każde najmniejsze potknięcie mógł wykorzystać Valtteri Bottas.
„Oczywiście, wszystko może się zdarzyć na tych restartach, ale ostatecznie miałem najlepszy start dnia” – tłumaczył Lewis Hamilton. „Potem Valtteri cały czas był blisko mnie, więc jeśli popełniłbym błąd, mógłby wykorzystać cień aerodynamiczny na tej liczącej 1000 metrów prostej i mnie wyprzedzić”.
„Valtteri był szybki przez cały weekend, więc utrzymanie go za sobą, mając te starty i przerwy, nie należało do bardzo łatwych zadań. Jestem jednak naprawdę wdzięczny zespołowi za to bieganie po alei serwisowej. Mieliśmy najdalej oddalone stanowisko, a oni ze spokojem wykonali swoją pracę”.
„Po prostu jestem dumny z tego, że jestem częścią tego zespołu i z dzisiejszego występu. Nie było łatwo utrzymać tych gości za sobą” – zakończył Lewis Hamilton.
Kierowcy Formuły 1 będą mieli teraz tydzień przerwy, a 25 września powrócą do rywalizacji. Wtedy rozpocznie się weekend wyścigowy na torze w Soczi.
- Image: © Pirelli