Horner o możliwym dołączeniu zespołu Andretti do F1: Wszystko i tak sprowadza się do pieniędzy

Christian Horner skomentował plotki dotyczące możliwości pojawienia się w stawce jedenastego zespołu pod egidą Andrettiego i Cadillaca. Szef Red Bulla ceni obie marki i ich współpracę, jednak według niego pieniądze odegrają – jak zwykle – główną rolę.
Po nieudanych rozmowach w sprawie przejęcia Saubera Michael Andretti (syn Mario – mistrza świata F1 z 1978 r.) dalej planuje dołączyć do stawki Formuły 1, tym razem ma się to udać we współpracy z koncernem General Motors, a konkretniej z Cadillakiem.
Idei Amerykanina nie popierają jednak za bardzo obecne już w F1 ekipy, ponieważ pojawienie się nowego rywala wiązałoby się z mniejszymi wpływami z nagród. Christian Horner podkreśla, że wejście do najlepszej serii wyścigowej na świecie wciąż pozostaje kwestią pieniędzy.
„Andretti to świetna marka i świetny zespół” – przyznał Brytyjczyk w rozmowie z RACER. „To, co Mario zrobił w Formule 1 – także jako Amerykanin – jest po prostu fantastyczne. General Motors i Cadillac to oczywiście dwie fenomenalne marki i nie ma co do tego wątpliwości.”
„Jednak w tym przypadku ostatecznie sprowadza się to do tego, kto za to zapłaci. Nie każdy będzie z tego zadowolony.”
„Dwa zespoły, które to wspierają [McLaren i Alpine] albo mają z nimi partnerstwo w USA, albo zamierzają dostarczyć im silnik. Pozostała ósemka nie ma w tym żadnego interesu i powie: «Poczekaj, a dlaczego mielibyśmy robić komuś dobrze i zmniejszać naszą pulę nagród?»”
„A po drugiej stronie mamy Liberty Media, które mówi, że nie zamierza za to płacić, bo jest zadowolone z dziesięciu konkurujących ze sobą zespołów dobrze funkcjonujących z perspektywy operacyjnej. Wszystko wymaga zaplanowania – garaże, logistyka, motorhome’y… Jestem pewien, że woleliby, żeby ktoś – tak jak Audi – wszedł do F1, kupując istniejący zespół posiadający licencję.”
„Jeśli wprowadzimy jedną lub dwie nowe ekipy, osłabi to wartość dziesięciu obecnych w stawce zespołów, a należy też zwrócić uwagę na to, że niektóre marki – zwłaszcza te radzące sobie nieco gorzej – mają w tej chwili bardzo zawyżoną wartość. Mam nadzieję, że uda się znaleźć rozwiązanie, bo Andretti i Cadillac to świetne marki i byłyby bardzo mile widziane w Formule 1.”
Jakiś czas temu wprowadzona została opłata dla każdego zespołu, który miałby dołączyć do stawki – obecnie jest to 200 milionów dolarów, które podzielono by równo pomiędzy wszystkich pozostałych konkurentów. Według Hornera obecna wysokość „wpisowego”, w przeliczeniu na jeden zespół, jest jedynie chwilowym rozwiązaniem problemów, ale z kolei podwojenie tej kwoty może się okazać dla nowych ekip nie do przeskoczenia.
„Wszystko sprowadza się do pieniędzy. Gdyby wysokość opłaty była taka, że nikt by na niej nie tracił, to ile by wynosiła? Czy byłaby przeszkodą dla nowych marek?”
„Jestem tu już 18 lat i widziałem, jak zespoły przychodzą i odchodzą. Ostatnio po raz pierwszy od kilku lat wszystkie dziesięć ekip miało solidne podstawy finansowe. Wynika to zarówno z popularności tego sportu, jak i właśnie z faktu, że jest tylko dziesięć miejsc.”
Odmienne stanowisko w tej sprawie prezentuje prezes FIA, Mohammed Ben Sulayem, który entuzjastycznie przyjął informację o współpracy Andrettiego z Cadillakiem i ich ambicjach związanych z podbojem F1. Szef Red Bulla twierdzi jednak, że opinia organu zarządzającego nie ma tutaj znaczenia.
„Myślę, że każdy zespół powiedziałby to samo – to nieistotne. Tak jak mówiłem, obecność marek Andretti i Cadillac byłaby wartością dodaną dla F1, dlatego liczę, że uda się znaleźć rozwiązanie. Jednak nie możemy ponosić z tego powodu konsekwencji finansowych. FIA po prostu to nie dotyczy i można ich zrozumieć – otrzymywaliby jedynie dodatkowe opłaty wpisowe za kolejne zespoły.”
„Uważam, że wystarczy, aby wszystkie strony przeprowadziły rozsądną rozmowę i uzgodniły coś, co będzie praktyczne i wykonalne” – zakończył Horner.
- Image: © Getty Images / Red Bull Content Pool