Jak cień dawnego siebie – co się dzieje z Sebastianem Vettelem?

Jak cień dawnego siebie – co się dzieje z Sebastianem Vettelem?

Swoją przygodę z Formułą 1 rozpoczął jako kierowca testowy zespołu BMW Sauber. Zadebiutował w 2007 roku podczas GP Stanów Zjednoczonych, zastępując Roberta Kubicę, którego FIA nie dopuściła do startu po groźnym wypadku podczas wyścigu w Kanadzie.

Finiszował na ósmym miejscu, zdobywając swój pierwszy punkt, dzięki czemu stał się najmłodszym kierowcą w historii Grand Prix Formuły 1, który tego dokonał.

W sezonie 2008 reprezentował zespół Toro Rosso, w barwach którego zdobył swoje pierwsze w karierze pole position oraz zwycięstwo. Miało to miejsce podczas deszczowego weekendu na włoskim torze Monza, udowadniając tym swoje umiejętności jazdy po mokrej nawierzchni, czym niewielu zawodników może się pochwalić.

Rok później zajął fotel odchodzącego z F1 Davida Coultharda w ekipie Red Bull Racing. W trakcie sezonu wygrał cztery wyścigi i zdobył cztery pole position. Podczas GP Europy ogłosił przedłużenie kontraktu z zespołem na rok 2010 i 2011, mając również opcję wydłużenia go o kolejny sezon.

W ekipie "czerwonych byków" zdobył cztery mistrzostwa świata z rzędu, będąc najmłodszym czempionem w historii Formuły 1. Lata te były złotą erą Red Bulla. Niekończące się pasmo zdobywania pierwszych pól startowych i absolutna dominacja niebiesko-fioletowego bolidu, z którego wyskakiwał szczęśliwy i pełen życia niemiecki kierowca z uniesionym ku niebu w geście triumfu palcem wskazującym. Stał się on atrybutem Sebastiana Vettela, który ostatnimi czasy, niestety nie ma zbyt wielu powodów do świętowania.

Cztery tytuły mistrza świata, starty w najbardziej pożądanej przez kierowców ekipie Formuły 1, nieposzlakowana opinia jednego z najlepszych zawodników ostatnich lat, budzących szacunek i respekt wśród debiutantów. Wielu poświęciłoby wszystko dla takiego statusu.

Jeśli dokładnie prześledzimy karierę Vettela, możemy zauważyć, że kluczowym czynnikiem w jej dalszym przebiegu była zmiana przepisów silnikowych w 2014 roku. Formuła 1 wkroczyła wtedy w erę hybrydową, zastępując jednostki V8 na napakowane elektroniką V6-stki. Vettel nie był w stanie dopasować ustawień ówczesnego bolidu Red Bulla do swojego stylu jazdy, co pogorszyło jego wyniki. Rozważał nawet porzucenie swojej przygody z F1. Sezon 2014 zakończył ostatecznie na piątym miejscu w klasyfikacji, startując od nowego w barwach Ferrari.

Podpisując kontrakt z ekipą z Maranello Vettel liczył na zdobycie piątego mistrzostwa świata. Miał ku temu wszelkie predyspozycje, możliwości i dobry bolid. Czego mogło zabraknąć do szczęścia?

Vettel zdobył cztery tytuły, jeżdżąc ówcześnie najlepszym samochodem w stawce. Mając świadomość, że nikt nie jest w stanie mu dorównać, potrafił wykorzystać tę przewagę do absolutnego maksimum. Kontrolował wyścig i narzucał mordercze tempo pozostawionym w tyle zawodnikom. Miał "wyczucie" niezbędne do jazdy na najwyższym poziomie. To wyczucie dawał mu samochód Red Bulla. Prowadząc bolid Ferrari, nie zawsze był w stanie go odnaleźć.

W pierwszym sezonie we włoskiej ekipie zdobył trzecią lokatę, co dało Vettelowi spore nadzieje na poprawienie tego wyniku w przyszłym roku. Niestety koeny rok przyniósł czwarte miejsce w klasyfikacji generalnej.

Na początku sezonu 2017 i 2018 Niemiec nadal pozostawał jednym z kandydatów do mistrzowskiego tytułu. Scuderia dysponowała dobrze przygotowanym i szybkim bolidem, dzięki któremu Vettel był w stanie wygrywać i nawiązać walkę z dominującymi Mercedesami. Jednak nagły spadek formy Ferrari w drugiej połowie zmagań pozbawił go szans na pierwsze miejsce w klasyfikacji.

Do zeszłorocznego GP Niemiec wydawało się, że porażki te nie robią zbyt wielkiego wrażenia na Vettelu. Przyjmował je, czasem bagatelizował, po czym skupiał się na pozytywnych rzeczach, nie tracąc przy tym swoistego poczucia humoru i entuzjazmu. Jednak jeden kosztowny w skutkach błąd poniesiony podczas domowej Grand Prix na torze Hockenheimring, był punktem zwrotnym w jego dalszej karierze. Zaskakującym i trudnym do zdefiniowania bolesnym upadkiem z wysokości.

Od tamtej pory, pogodny dotąd, często żartujący zawodnik, stał się wycofaną, defensywną osobą, stroniącą od dziennikarzy i mediów. Również jego psychika uległa zmianie. Pojawiła się nerwowość, a także ataki furii. Kierowca o tak dużym doświadczeniu i opanowaniu zaczął zachowywać się jak niecierpliwy, walczący ze swoimi słabościami i buzującymi ambicjami debiutant. Cały padok zaczął zastanawiać się nad tą przemianą, a ci najbardziej sceptyczni wróżyli rychły koniec Sebastiana Vettela.

Być może mieli ku temu poważny powód w postaci zakontraktowanego na 2019 rok w Ferrari młodego Charlesa Leclerca. Już w swoim debiutanckim sezonie w ekipie Sauber zdążył zadziwić świat swoimi umiejętnościami i walecznością, które przyspieszyły rozwój jego kariery i możliwość startów w Scuderii. Zespół z Maranello miał teraz pod swoimi skrzydłami dwa "koguty" – na różnych etapach kariery – ale z tym samym pazurem, charakterem i chęcią bezwzględnej dominacji.

Na początku tego roku Ferrari w ciemno postawiło na Vettela jako lidera zespołu, dając poniekąd Leclercowi czas na oswojenie się z panującą wewnątrz ekipy atmosferą, stylem pracy i oczywistym splendorem, jaki roztacza ta legendarna marka. Monakijczyk, po nieco burzliwym początku sezonu, szybko zaczął błyszczeć i udowodnił swoją wyższość nad starszym Vettelem. Przyjazna dotąd atmosfera zaczęła gęstnieć, szefostwo zespołu powoli traciło nad nią kontrolę, a wszystko to wydaje się teraz jedną wielką tykającą bombą. Jeden fałszywy ruch może skutecznie i na długo zniszczyć wprowadzaną sukcesywnie, lecz z trudem, wewnętrzną harmonię.

Detronizacja przez bardzo młodego i zdolnego partnera z zespołu była dla Vettela ciężką do przełknięcia gorzką pigułką. Wyczyny Leclerca wyraźnie zmieniły dynamikę w zespole, który postawił go na miejscu lidera. Niemiec miał już do czynienia z podobną sytuacją w Red Bullu, kiedy znalazł się w cieniu kipiącego entuzjazmem i głodnego zwycięstw Daniela Ricciardo. Gdy historia ta się powtórzyła, zaczęto zadawać pytanie, czy Sebastian Vettel pożegna się z Formułą 1 już po tym sezonie?

Czterokrotny mistrz świata nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Ciągle przyświeca mu jeden cel – pójście w ślady swojego idola Michaela Schumachera i zdobycie tytułu w barwach Ferrari. To z pewnością najtrudniejsze zadanie, jakie sobie postawił. Jednak Vettel nie składa broni i zapowiada walkę, która będzie kształtować jego najbliższą przyszłość w Formule 1.