Kierowcy Red Bulla krytykują obecny system dotyczący limitów toru

Po nieudanych kwalifikacjach do wyścigu o GP Węgier kierowcy Red Bulla wyrazili swoje niezadowolenie z sędziowskich decyzji dotyczących przekraczania limitów toru.
Do dość absurdalnej sytuacji doszło w drugim segmencie „czasówki” na Hungaroringu. Najpierw sędziowie wykasowali czas osiągnięty przez Sergio Pereza, by po ponownym przejrzeniu materiału wideo go przywrócić. Mimo to Meksykanin nie zdołał awansować do czołowej dziesiątki, ponieważ na kolejnym pomiarowym okrążeniu przeszkodził mu Kevin Magnussen.
Nic więc dziwnego, że Perez był bardzo niezadowolony z zaistniałej sytuacji. Szczególną uwagę zwrócił na to, że sędziowie mają sporo problemów ze spójnością decyzji dotyczących przekraczania limitów toru.
„Musiałem użyć drugiego kompletu opon w Q2, ponieważ moje pierwsze okrążenie zostało skasowane za limity toru, a następnie odzyskałem swój czas. To jednak wpłynęło już na naszą sesję” – tłumaczył Sergio Perez.
„To była trochę dziwna sytuacja. Kiedy ponownie ruszyłem, Kevin [Magnussen] stanął mi na drodze w zakręcie numer dwa, więc straciłem kilka dziesiątych sekundy, ponieważ musiałem bardzo szeroko pojechać w lewym nawrocie i nie mogłem tego odrobić na reszcie okrążenia.”
„Niestety, nie byłem w stanie zrobić wiele więcej. W tej chwili nie mam świetnego wyczucia samochodu, ale jutro powinno być lepiej, powinniśmy mieć lepsze tempo i miejmy nadzieje, że jesteśmy w stanie odrabiać, by zdobyć kilka solidnych punktów.”
Anulowanie czasu i późniejszego jego przywrócenie Perez nazwał dodatkowo „bałaganem” i podkreślił, że obecny system dotyczący limitów toru „nie jest do tego przystosowany”.
„Musimy to przejrzeć i zobaczyć, jak możemy robić to lepiej, aby mieć więcej spójności” – dodał Meksykanin.
Nieco bardziej dosadny w słowach był Max Verstappen, który po raz kolejny podkreślił, że najlepszym wyznacznikiem limitów toru są naturalne, żwirowe pobocza.
„Myślę, że możemy zrobić sobie przysługę i uczynić to o wiele łatwiejszym, dodając trochę żwiru, czy czegokolwiek na wyjściach z zakrętów” – powiedział Max Verstappen.
„Przykładowo, Austria. Dlaczego nie potrzebujemy limitów toru w zakręcie czwartym i szóstym? Tam naturalnie jest żwir i nawet jeśli wyjedziesz, to i tak ukarzesz się, jeśli pojedziesz szeroko, np. uszkodzisz podłogę i twój samochód pojedzie wolniej.”
„Utrudniają sobie bardzo mocno. Oczywiście, ludzie mówią, że po prostu pozostań w obrębie białej linii, ale to łatwiej powiedzieć, niż zrobić.”
Verstappen zaznaczył również, że kierowcy chcą pomóc sędziom i ułatwić im ocenę tego, czy limity toru zostały przekroczone. Oni jednak wydają się ich nie słuchać.
„Ostatniej nocy zaczęli mówić o wyjściu z zakrętu numer trzynaście – przerywana linia była krawędzią toru. Obok był krawężnik i biała linia, która dla mnie osobiście jest krawędzią toru” – tłumaczył aktualny mistrz świata.
„Mamy tak wiele głupich małych rzeczy, które sprawiają, że jest to również dla nich trudniejsze w ocenie. Nie wiem, jako kierowcy zawsze chcemy pomóc i dać nasze rady, ale nic nie zostało usłyszane i dla mnie jest to niezwykle frustrujące. Nie chcę z nimi walczyć, chcę tylko doradzić im, ale wydaje się, że tak naprawdę ich to nie obchodzi.”
„Oni faktycznie, w moim odczuciu, patrzą na nas trochę tak, jakbyśmy byli amatorami. Myślę, że to nie jest poprawne” – dodał Verstappen.
- Image: © Getty Images / Red Bull Content Pool