Krętymi drogami do mistrzostwa - Daniel Ricciardo

Krętymi drogami do mistrzostwa - Daniel Ricciardo

Jeden z najsympatyczniejszych i najbardziej uśmiechniętych kierowców w całym padoku F1 – Daniel Ricciardo ma na swoim koncie aktualnie 7 zwycięstw, 29 miejsc na podium i trzy pierwsze pola startowe. Dorobek ten jest godny pozazdroszczenia, ale czy, oprócz tego, Australijczyk posiada również mentalność mistrza świata? W obecnej sytuacji jedynie potencjalna przeprowadzka do ekipy z Maranello mogłaby zweryfikować mistrzowskie aspiracje kierowcy z Perth.

Ricciardo rozpoczął swoją przygodę z motorsportem od startów w kartingu, dokładnie 20 lat temu. Z każdym następnym sezonem wspinał się po kolejnych szczeblach zawodowego sportu motorowego, zdobywając w międzyczasie wiele ważnych trofeów. Talent młodego kierowcy szybko został zauważony przez Red Bulla, który wyciągnął do Australijczyka pomocną dłoń, wcielając go do swojego programu juniorskiego.

Umożliwiło to obecnemu kierowcy Renault wkroczyć na salony Formuły 1, najpierw jako kierowca testowy/rozwojowy, a z czasem już jako zawodnik etatowy. Cel dla młodego Daniela Ricciardo był wówczas jeden – dostać się do seniorskiej ekipy Red Bulla. Australijczyk, dzięki swojej postawie, systematycznie progresował, co pozwoliło mu piąć się po kolejnych szczeblach kariery w F1. Wszystko zaczęło się od niespodziewanego debiutu w środku sezonu (GP Wielkiej Brytanii 2011) w barwach nieistniejącej już ekipy HRT. Kolejnym krokiem był zespół Toro Rosso, gdzie po przejechaniu dwóch solidnych sezonów, Ricciardo podpisał kontrakt na starty w barwach seniorskiej ekipy Red Bull Racing.

Azerbejdżańska czara goryczy

Przygoda z zespołem z Milton Keynes trwała równe pięć sezonów i została zakończona po sezonie 2018. Wówczas Ricciardo dosyć niespodziewanie postawił wszystko na jedną kartę i zdecydował się odejść do fabrycznego zespołu Renault. Taki ruch był pokłosiem wydarzeń m.in. z Azerbejdżanu, gdzie winą za „zespołowy” wypadek został w całości obarczony australijski kierowca. Przysłowiowym gwoździem do trumny w tym przypadku były również kwestie finansowe oraz wyraźna faworyzacja drugiego z kierowców Red Bulla, Maxa Verstappena. Taki obrót spraw nie był do zaakceptowania przez Australijczyka, który zdecydował się na całkowite zerwanie więzi z dotychczasowym teamem.

Złe miejsce i czas. Renault ostatnią szansą dla Ricciardo?

Wstąpienie Daniela Ricciardo w szeregi seniorskiej ekipy Red Bulla zbiegło się w czasie z wprowadzeniem do Formuły 1 ery hybrydowej, której niekwestionowanym zwycięzcą jest zespół Mercedes. Red Bull Racing, wraz z Adrianem Newey’em, do dziś próbuje powrócić na sam szczyt, ale ich starania przekładają się dotychczas tylko na pojedyncze triumfy w trakcie sezonu. Wówczas był to duży cios i zawód dla ambitnego Ricciardo, który na dodatek zaczął być stopniowo spychany na boczny tor w zespole, z którym miał przecież walczyć o mistrzowskie tytuły.

Wyjścia z takiej sytuacji były dwa – pozostanie w Red Bullu i pełnienie funkcji kierowcy numer 2 lub przejście do ekipy Renault, która w niedalekiej przyszłości ma powrócić do ścisłej czołówki F1. Perspektywa przywrócenia świetności ekipie z Enstone, w połączeniu z funkcją pierwszego kierowcy w zespole, wydała się Australijczykowi bardzo atrakcyjna, co w końcowym efekcie poskutkowało podpisaniem wstępnej dwuletniej umowy. Ważną rolę w tej układance odegrały także kwestie finansowe, gdyż Ricciardo jest jednym z najlepiej opłacanych zawodników w stawce i inkasuje około 20 milionów dolarów za sezon.

Cyril Abiteboul, szef Renault, wielokrotnie zaznaczał, że nowa rewolucja techniczna jest priorytetem dla jego zespołu, który wówczas ma najlepiej wykorzystać nowy zbiór przepisów. Być może takie zapewnienia, poparte mocnymi argumentami, będą dość poważną kartą przetargową w tegorocznych rozmowach dotyczących nowego kontraktu Ricciardo z Renault. Plany zatrzymania Australijczyka mogą jednak spalić na panewce w sytuacji, gdy z Ferrari postanowi odejść Sebastian Vettel. Wówczas kierunek dla sympatycznego kierowcy z Perth może być tylko jeden, zwłaszcza, iż dalsze losy Renault są dosyć niepewne i może się okazać, że w niedalekiej przyszłości ekipa z Enstone opuści elitarne grono zespołów F1.

Daniel Ricciardo – przyszły mistrz świata?

Wiele osób ze ścisłego środowiska F1 uważa, że weekend na ulicach księstwa Monako jest prawdziwym testem dla potencjalnych przyszłych mistrzów świata. Nie bez przyczyny mowa właśnie o tej charakterystycznej rundzie, bowiem GP Monako uznawane jest za jeden z najtrudniejszych wyścigów w kalendarzu. Właśnie na tym specyficznym obiekcie pierwsze skrzypce odgrywa koncentracja, precyzja i bezbłędność, czyli cechy, które charakteryzują prawdziwych mistrzów.

Do tego grona bez wątpienia możemy zaliczyć Daniela Ricciardo, który w ostatnich latach prezentował się podczas weekendów wyścigowych w Monako ze znakomitej strony. W całej swojej karierze w F1, Ricciardo triumfował w Monako tylko raz (2018), ale był to wówczas niesamowity wyczyn. Odniósł zwycięstwo pomimo utraty 25 procent mocy silnika, co było pokłosiem awarii systemu MGU-K. Dzięki znakomitej i rozsądnej jeździe, Australijczyk zdołał obronić się przed atakami Sebastiana Vettela i dowiózł upragnione zwycięstwo do mety.

Bilans zwycięstw w Monako mógłby być większy, gdyby nie błąd jego zespołu w sezonie 2016. Wówczas na drodze do pewnego triumfu stanęły opony, a w zasadzie – ich brak podczas wizyty kierowcy w alei serwisowej. Oprócz zwycięstwa w 2018 roku, Ricciardo stawał na podium w Monako trzykrotnie, jako reprezentant zespołu Red Bull Racing.

Występy w Monako nie są jednak jedynym argumentem świadczącym o tym, że Ricciardo posiada poważne predyspozycje do bycia mistrzem świata. Obecny kierowca Renault niejednokrotnie imponował niesamowitą dojrzałością i wolą walki na wielu różnych torach. Wielokrotnie pokonywał bardziej doświadczonych i utytułowanych kierowców w równej walce koło w koło. Odnosił zwycięstwa pomimo zdecydowanie słabszego sprzętu względem innych czołowych kierowców.

Wszystkie te umiejętności oraz sukcesy są najlepszym świadectwem na to, że Daniel Ricciardo ma zadatki na mistrza świata. Jest szybkim i niezwykle uzdolnionym kierowcą, ale do realizacji marzenia, jakim jest mistrzowska korona, potrzebny mu jest jeden, bardzo ważny składnik – zespół, który zapewni najbardziej uśmiechniętemu zawodnikowi w padoku odpowiedni do tego sprzęt.

Tym zespołem jest Scuderia Ferrari, do którego Ricciardo był już kilkukrotnie przymierzany jako następca Sebastiana Vettela po 2020 roku. Możliwość startów w barwach z Maranello byłaby też dobrą okazją do zweryfikowania jego mistrzowskich aspiracji. Jedyną przeszkodą w świetlanej przyszłości z Ferrari byłby dla Australijczyka jego zespołowy partner, Charles Leclerc, którego musiałby pokonać, aby stanowić priorytet dla swojej ekipy.

Image: © Motorsport Grand Prix