Leclerc: Żaden cud nie pomoże Ferrari zbliżyć się do Red Bulla w Miami

Według Charlesa Leclerca zespół z Maranello ma nikłe szanse w równej walce z obecnymi mistrzami świata w tempie wyścigowym, lecz wypatruje swojej szansy na dobry wynik w kwalifikacjach na Florydzie.
Monakijczyk ukończył dwa piątkowe treningi na trzeciej pozycji, jednak dobre rezultaty w tabeli w jego przypadku nie przekładają się w stu procentach na faktyczne wydarzenia na torze. Pod koniec drugiej sesji zatrzymał się w barierze na wyjściu z siódmego zakrętu.
Na szczęście dla niego tylko prawy przód odniósł niewielkie obrażenia, dzięki poprawkom zainstalowanym przez Ferrari, pozostawiając jego SF-23 w praktycznie nienaruszonym stanie.
I chociaż Leclerc wierzy, iż może dorównać Maxowi Verstappenowi oraz Sergio Perezowi na jednym szybkim kółku, to powtórzenie tego wyczynu na dłuższym przejeździe może okazać się praktycznie niemożliwe. Częściowym powodem tej sytuacji jest ogromne zużycie opon, jakie możemy zaobserwować od początku tego roku we włoskiej ekipie.
„Jeśli chodzi o tempo wyścigowe, nie sądzę, abyśmy mieli jakiś cud w zasięgu ręki, który zniweluje straty. Nie wydaje mi się, że będziemy znacznie bliżej [stajni z Milton Keynes]” – powiedział Charles Leclerc.
„Dobrze czuję samochód na jednym okrążeniu, ale w wyścigu jesteśmy daleko w tyle za Red Bullem, który jest klasą samą w sobie. Zdecydowanie mamy dużo czasu do znalezienia, ale w tempie kwalifikacyjnym jesteśmy mniej więcej na swoim miejscu.”
25-latek wyjaśnił również, co było powodem incydentu, który wywołał drugą czerwoną flagę w ten weekend (podczas pierwszego treningu winowajcą był Nico Hulkenberg, który zbyt wcześnie chciał wykręcać zadowalające wyniki na miękkich oponach).
„Ogólnie rzecz biorąc, [jazda tutaj] jest bardzo wymagająca. Mamy tylko jedną linię wyścigową i za każdym razem, kiedy wyjedziesz poza nią, przyczepność drastycznie spada” – wyjaśnił Monakijczyk.
„Naciskałem za mocno. Straciłem tył, próbując się ratować i skręcić, więc tak to się stało, ale nie mamy dużych uszkodzeń. Oczywiście mamy do wymiany prawy przód, ale poza tym nie było nic wadliwego w tylnej części samochodu, co jest najważniejsze.”
„Jutro [sobota] jest kolejny dzień i jestem pewien, że wszystko potoczy się po naszej myśli” – podsumował Leclerc.
- Image: © Scuderia Ferrari