Marko skomentował problemy Red Bulla: Mieliśmy problem z dopływem paliwa

Max Verstappen - Oracle Red Bull Racing / © Getty Images / Red Bull Content Pool

Doradca Red Bulla, Helmut Marko, narzekał na awarie, jakie spotkały zespół podczas Grand Prix Bahrajnu i ujawnił niektóre problemy, które napotkali Max Verstappen oraz Sergio Perez.

Ubiegłoroczny mistrz świata prawie do końca liczył się w walce o zwycięstwo na torze zlokalizowanym na pustyni Sakhir. Po zakończeniu neutralizacji, spowodowanej pożarem bolidu Pierre’a Gasly’ego, Holender zmagał się jednak z coraz poważniejszymi problemami z układem kierowniczym. Wydawało się więc, że zakończy rywalizację na drugiej pozycji, ale ostatecznie silnik w jego aucie zaczął tracić moc, a 24-latek zmuszony był wrócić do garażu.

Drugi z kierowców Red Bulla, Sergio Perez, pozostał na torze aż do ostatniego okrążenia, kiedy to w pierwszym zakręcie w jego samochodzie zablokowały się koła, a zespół również u niego odnotował utratę mocy. Awaria Meksykanina dała miejsce na najniższym stopniu podium Lewisowi Hamiltonowi z Mercedesa.

_„To dla nas gorzka pigułka do przełknięcia” – przyznał Marko. „Mieliśmy nadzieję na zwycięstwo, ale w wyścigu nie mogliśmy nadążyć za tempem Ferrari. Byli szybsi w drugim sektorze, ale przegrywaliśmy z nimi także na prostych.”

Austriak wyjaśnił również, że Verstappen na wczesnym etapie wyścigu zgłosił problem z hamulcami, co wymagało stałego monitorowania przez zespół.

„Zmusiło to nas do zwolnienia. Wtedy nie doceniliśmy zalet podcięcia. Gdyby Max pojechał normalnym tempem, byłby przed Leclerkiem. Gdy jesteś na prowadzeniu, świat nagle wygląda zupełnie inaczej.”

Holender prawdopodobnie i tak nie zdołałby wygrać wyścigu, ponieważ kolejny problem techniczny w jego samochodzie okazał się zbyt poważny. W aucie mistrza świata nie funkcjonowało poprawnie również wspomaganie kierownicy.

„Oczywiście zawsze najgorsza jest podwójna awaria obu bolidów. Mieliśmy problem z dopływem paliwa, ale co dokładnie poszło nie tak? Nie wiemy” – kontynuował Marko.

„Na postoju Maxa nie wszystko poszło po naszej myśli i coś zostało uszkodzone. Musiał używać więcej siły podczas skręcania i wiedział, jak sobie z tym poradzić, ale potem miał problemy z zasilaniem, a właściwie tak mu się przynajmniej wydawało. Potem okazało się, że była to awaria dopływu paliwa.”

O ile Verstappen przez dłuższy czas radził sobie z wciąż narastającymi problemami, o tyle awaria w samochodzie Sergio Pereza była nagła, a kierowca nie miał na nią żadnego wpływu.

„W przypadku Maxa widać to było jakieś jedno, może półtora okrążenia wcześniej. Jeśli chodzi o Pereza, to myśleliśmy, że problem się ustabilizował, ale nagle doszło u niego do utraty mocy. To nie była jego wina.”

78-latek przyznał jednak, że nie ma powodów do paniki, a zespół musi dokładnie przeanalizować przyczyny awarii w obu samochodach. Intensywna praca inżynierów będzie niezwykle ważna, ponieważ już w piątek kierowcy wyjadą na tor w Dżuddzie.

„To dopiero pierwszy wyścig. Wspaniale, że Ferrari jest w tak dobrej formie. My oczywiście mamy jeszcze trochę pracy do wykonania, ale słaby początek o niczym nie przesądza.”

„Mamy dobrą podstawę samochodu na ten sezon. Wciąż mamy jednak do zbadania wiele małych problemów. Złość nic nam nie pomoże. Musimy się zebrać i porozmawiać” – podsumował.

Image: © Getty Images / Red Bull Content Pool