Matthew Carter: Różnica w bolidach Kubicy i Russella jest duża

W ostatnich dniach na kanale Missed Apex F1 pojawił się ciekawy podcast, którego gościem był były szef zespołu Lotus Matthew Carter. W trakcie całej rozmowy można było wysłuchać wiele bardzo ciekawych informacji zza kulis F1, które mogły zszokować sporo osób. Podczas rozmowy nie mogło zabraknąć tematu Williamsa i słynnej teorii o dwóch różnych bolidach, która zdaniem byłego szefa Lotusa nie jest bezpodstawna.
„W mojej opinii bolidy George’a Russella i Roberta Kubicy różnią się i to w dość dużym stopniu. Taka sytuacja może być spowodowana faktem, że Williams chce dokonać szybkich postępów. Podczas każdego weekendu w trakcie rozmowy z inżynierami zapewne są podejmowane decyzje na zasadzie, że Robert jedzie z takim skrzydłem, a George z innym” - powiedział Matthew Carter.
„W środowisku F1 zapanowała tendencja, że jedyną osobą, do której można porównać danego kierowcę, jest jego partner zespołowy. Niestety jest to dość mylna teza. Najlepszym przykładem tego, jest moja sytuacja, której doświadczyłem, pracując w zespole Renault. Joylon Palmer bardzo narzekał wtedy, że jego bolid jest zupełnie inną konstrukcją niż ta, którą dysponuje Nico Hulkenberg, ponieważ to on otrzymywał lepsze części”.
„Robert wykonuje swoją robotę bardzo dobrze, co do tego nie można mieć żadnych zastrzeżeń, ponieważ należy pamiętać, jakim aktualnie dysponuje sprzętem. Głównym problemem ekipy z Grove w poprzednim sezonie było posiadanie dwóch bardzo młodych kierowców, co nie wróży w aktualnej F1 wielkiego sukcesu. Problem tkwi w tym, że mając dwóch młodych kierowców, nie jesteś w stanie w odpowiedni sposób rozwijać swojej konstrukcji. W tej kwestii potrzebne jest doświadczenie oraz regularność, co pozwoli w odpowiedni sposób poddać twoją konstrukcję odpowiedniej ocenie” – kontynuował były szef Lotusa.
„Gdy pracowałem w Lotusie i naszymi kierowcami byli Romain Grosjean oraz Pastor Maldonado również dochodziło do podejmowania takich decyzji, które nie były dla wszystkich zrozumiała i akceptowane. W tamtych czasach nie mieliśmy zbyt wielkiego budżetu, więc jeżeli mieliśmy do dyspozycji np. nowe przednie skrzydło, to otrzymywał je Romain Grosjean, ponieważ był w tamtym okresie lepszym kierowcą. Ojciec Pastora Maldonado na początku był wściekły, patrząc na nasze podejście. W związku z tym w późniejszym czasie takie zabiegi wykonywane były po cichu, a wiedzę o nich mieli jedynie inżynierowie i osoby odpowiedzialne za produkcje”.
Podczas ponad godzinnej audycji mogliśmy się również dowiedzieć, jak wyglądała sprawa wyboru dostawcy silników dla ekipy z Grove na sezon 2014. Jak poinformował Matthew Carter, zespół Williams zdecydował się przejść na jednostki napędowe Mercedesa, ponieważ były one o 75% tańsze od tych, którymi handlował zespół Renault. Wysoka cena silników francuskiego producenta była spowodowana ich dominacją wraz z zespołem Red Bull Racing. Carter potwierdził również, że pozytywne wyniki Williamsa w sezonie 2014/2015 dały całej ekipie błędny obraz tego, że robią wszystko tak, jak należy.
„Niestety dla ekipy Williams w tamtych czasach praktycznie wszystko zależało od jednostek napędowych, a gdy różnice w stawce się zminimalizowały, na jaw wyszły wszystkie błędy tego zespołu” – stwierdził były szef Lotusa.
Matthew Carter również dość szczegółowo opisał, jak wygląda od kuchni proces dostarczenia silników przez Mercedesa oraz jak to wygląda od bardziej technicznej strony (mapowanie itp.)
„Obudowa silnika przyjeżdżała na dany tor prosto z fabryki w Enstone, a silniki prosto z fabryki Mercedesa. W związku z tym nie mieliśmy żadnej kontroli nad produktem, który był nam dostarczany przez niemieckiego producenta. W trakcie trwania weekendu przy silnikach pracowali tylko i wyłącznie inżynierowie Mercedesa, którzy byli przebrani w stroje zespołu Lotus. Po zakończeniu weekendu następował proces podobny do tego z początku weekendu. Obudowa leciała w jedną stronę, a silnik w drugą”.
„W kwestii bardziej technicznej naszymi jednostkami napędowymi również zajmowały się osoby z ramienia Mercedesa. Właśnie te osoby decydowały, na jakim trybie pracy ma pracować silnik w danym momencie oraz mogli zablokować wszelakie działania kierowcy na kierownicy w celu ochrony silnika. Moim zdaniem takie praktyki są nadal stosowane w F1. Dobrze pamiętam GP Belgii 2015, kiedy to Romain Grosjean zdobył podium, a Mercedes dał mu wcześniej niespotykaną dodatkową moc tylko po to, żeby mógł utrzymać swoją pozycję przed Vettelem i zdobyć podium. Po wyścigu inżynierowie Mercedesa przyznali się, że zwiększyli moc jednostki napędowej w bolidzie Grosjeana” – zakończył Carter.