Mercedes rozważa kolejną aktualizację jednostki napędowej w bolidzie Hamiltona

Zespół Mercedes nie wyklucza, że w najbliższym czasie siedmiokrotny mistrz świata będzie musiał liczyć się z kolejną karą za nadprogramową wymianę elementu jednostki napędowej w swoim samochodzie.

Drugi z kierowców ekipy z Brackley, Valtteri Bottas, otrzyma w ten weekend nowy silnik spalinowy, co będzie wiązać się z karą przesunięcia o pięć pozycji na starcie do niedzielnego wyścigu o GP Stanów Zjednoczonych. U George’a Russella i Sebastiana Vettela zostanie zaś wymieniony cały napęd, przez co obaj zawodnicy ruszą do rywalizacji z końca stawki.

Dla Hamiltona dotychczas przewidziano jedynie nowy ICE, który został zamontowany w trakcie weekendu wyścigowego w Turcji. Wówczas zespół nie zamierzał dokonywać kolejnych zmian, jednak po dokładniejszej analizie i ocenie sytuacji, skłonił się ku podjęciu – jak uważają, ryzykownej – decyzji o ponownej aktualizacji silnika.

„Nie mogę powiedzieć, czy go wykorzystamy i jaki jest tego procent, ale oczywiście istnieje takie ryzyko” – powiedział Toto Wolff. „Trudno jest ocenić, czy chcesz uprzedzić sytuację i przyjąć karę, czy jednak nie i zaryzykować ewentualną dyskwalifikację [z wyścigu].”

Według Austriaka, chęć ciągłego dążenia do idealnych osiągów w tym sezonie kosztowała Mercedesa kilka szans na zdobycie dużych i cennych punktów.

„Kiedy spojrzysz, na przykład, na Monzę, gdzie Valtteri startował z końca, straciliśmy po drodze sporo punktów. Każdego roku staramy się zwiększać wydajność, a w tym roku doszliśmy do punktu, który kosztował nas ich utratę.”

„Jednak w ciągu ostatnich siedmiu czy ośmiu lat takie myślenie przyniosło nam mistrzostwa. Miałem nadzieję na mniej kar i użycie mniejszej ilości silników, ale w tym sezonie naprawdę mocno nas to uderzyło. McLaren i Aston Martin [klienci silnikowi Mercedesa – przyp.red.] mieli pod tym względem więcej szczęścia.”

„Musimy po prostu wziąć to na klatę i wykonać najlepszą możliwą pracę” – podsumował Wolff.