Podsumowanie sezonu cz.1: Pierre Gasly – droga z piekła do nieba

Po serii kluczowych ogłoszeń w środowisku F1, czas na chłodno podsumować miniony sezon. Na pierwszy ogień – Pierre Gasly i jego odrodzenie w ekipie AlphaTauri.
Droga z piekła do nieba
Droga Pierre’a Gasly’ego do rodziny Red Bulla w seriach juniorskich okraszona była wieloma wzlotami i upadkami, które bacznie obserwował nie kto inny, jak dr Helmut Marko, doradca ekipy z Milton Keynes. Austriak z czasem dał się przekonać do talentu Francuza, co zaowocowało dość niespodziewanym awansem do Toro Rosso w końcówce sezonu 2017. Gasly zastąpił wówczas słabo spisującego się Daniiła Kwiata. Przejechanie pięciu rund nie ukazało pełnego potencjału tego zawodnika, ale umożliwiło mu zachować ówczesną posadę na cały kolejny sezon.
Kampania 2018 to pierwszy poważny krok Gasly’ego do wielkiej kariery w królowej sportów motorowych. Różnica pomiędzy nim a Brendonem Hartleyem była bardzo widoczna, a wyścigi w Bahrajnie, Monako i na Węgrzech znacznie podniosły jego notowania w rodzinie Red Bulla, która wkrótce miała stracić jednego ze swoich czołowych kierowców.
Początek sierpnia 2018 roku przyniósł w środowisku Formuły 1 prawdziwą bombę, której nikt się nie spodziewał. Daniel Ricciardo, podrażniony faworyzowaniem Maxa Verstappena, oficjalnie zakomunikował, że po zakończeniu sezonu odejdzie z Red Bulla. To utworzyło wówczas przed Pierre’em Gasly’m prostą drogę do fotela w seniorskiej ekipie, która z braku innych opcji była zmuszona zakontraktować młodego Francuza w miejsce odchodzącego do Renault Ricciardo. Dla tak młodego kierowcy awans do czołowej ekipy F1 to wielkie wyróżnienie, ale również wielka presja, która z czasem okazała się zabójcza.
Pierwszy sezon Gasly’ego w Red Bullu potwierdził, że słowa zarządców tej stajni to jedno, a rzeczywistość to drugie. Francuz po przesiadce do zespołu z Milton Keynes miał mieć roczny proces aklimatyzacji w nowym środowisku, co miało umożliwić mu m.in. lepsze zrozumienie nowej konstrukcji, która była stricte przystosowana pod styl jazdy Holendra. Jednakże dwukrotne rozbicie auta już w trakcie przedsezonowych testów mocno naruszyło twarde postanowienia najważniejszych osób w zespole. W trakcie sezonu nie było wcale lepiej, a ciągłe porównania z Maxem Verstappenem jeszcze bardziej ciążyły na umyśle tego kierowcy. Helmut Marko i Christian Horner do końca grali swoją rolę i zapewniali, że wszystko jest w porządku, aż do przerwy wakacyjnej, gdzie wówczas oficjalnie Gasly został zdegradowany do zespołu Toro Rosso. Zmagając się z tym rozczarowaniem, 24-latek w pierwszym weekendzie po przerwie wakacyjnej stracił w wypadku na torze Spa swojego przyjaciela z dzieciństwa, Anthoine'a Huberta, co jeszcze bardziej spotęgowało wewnętrzne emocje w jego umyśle.
Powrót do korzeni – Gasly 2.0.
Gdy oficjalnie ogłoszono, że Pierre powróci do Toro Rosso, większość środowiska wróżyła mu rychły koniec przygody w Formule 1, co okazało się z czasem błędnym myśleniem. Wraz z powrotem do swojego pierwotnego zespołu momentalnie znikł element presji i oczekiwań, co pomogło szybko odbudować się temu zawodnikowi. Od wyścigu w Belgii francuski kierowca pięciokrotnie kończył zmagania w punktach, a zwieńczeniem bardzo trudnego sezonu było GP Brazylii na torze Interlagos, gdzie zdobył swoje pierwsze podium w karierze.
Sezon 2020 to jeszcze lepsza wersja kierowcy AlphaTauri, który z wyścigu na wyścig rozkręcał się coraz bardziej, dając tym samym sporo przemyśleń zarządcom zespołu Red Bull Racing. Samo zwycięstwo na torze Monza było dość mocnym pstryczkiem w nos dla Helmuta Marko i Christiana Hornera, gdyż ich były podopieczny w słabszym bolidzie szybciej wygrał wyścig niż Alex Albon w mocniejszej konstrukcji zdobył swoje pierwsze podium. Niemniej jednak drzwi do poprzedniego zespołu zostały zamknięte dla Gasly'ego prawdopodobnie już na zawsze.
Finalnie Francuz zakończył tegoroczne zmagania na dziesiątej pozycji w klasyfikacji generalnej z dorobkiem 75 punktów.
Przyszłość związana z rodzimą marką?
Na przestrzeni ostatnich miesięcy bardzo głośno było na temat powrotu Pierre’a do partnerstwa z Maxem Verstappenem. Sam zainteresowany wyrażał swoją gotowość, ale jego zapędy na każdym kroku studził Helmut Marko, który uważał, że stajnia z Faenzy potrzebuje solidnego lidera, którym bez wątpienia stał się zawodnik z Rouen. Finalnie Red Bull postawił na Sergio Pereza, a AlphaTauri przedłużyło o rok współpracę z Gaslym.
Patrząc dalej w przyszłość, poza rok 2021, odejście Gasly’ego spod skrzydeł rodziny Red Bulla jest bardzo możliwe, gdyż jego sytuacja bardzo przypomina to, czego kilka sezonów temu doświadczył Carlos Sainz. Hiszpan, wiedząc, że nie ma możliwości awansu do seniorskiej ekipy Red Bulla, za sprawą umowy silnikowej przeszedł do fabrycznego zespołu Renault, odcinając się tym samym od programu rozwojowego prowadzonego przez znanego wszystkim Austriaka.
W ostatnim czasie w padoku pojawiła się ciekawa informacja, według której zespół Alpine (do końca sezonu 2020 rywalizujący pod nazwą Renault F1 Team) bardzo mocno spogląda w stronę swojego rodaka, który mógłby w 2022 roku zastąpić w rodzimej ekipie Estebana Ocona, również Francuza, związanego z Alpine do zakończenia kampanii 2021. Dla Gasly’ego taki transfer jest obecnie jedyną perspektywiczną opcją, biorąc pod uwagę nowe regulacje techniczne i rozwój francuskiego zespołu. Kluczem w tej układance będzie jednak postawa Ocona na tle Fernando Alonso w trakcie przyszłorocznych zmagań oraz dyspozycja samego zainteresowanego, który musi potwierdzić swoje wysokie aspiracje.
- Image: © Getty Images / Red Bull Content Pool, © BWT Racing Point F1 Team