Przyszłość PKN Orlen w F1 pod znakiem zapytania

Robert Kubica - Alfa Romeo Racing Orlen / © Motorsport Grand Prix

PKN Orlen stoi obecnie przed trudną decyzją dotyczącą dalszego inwestowania w F1. Patrząc jednak przyszłościowo, polski koncern może w niedalekiej przyszłości zwiększyć swój wkład w tę serię wyścigową poprzez dostarczanie dla niej nowych, syntetycznych paliw.

Kubica kontra reszta świata

Scuderia Ferrari zaczyna w ostatnim czasie kłaść bardzo duży nacisk na promocję swoich wychowanków. Sprawy są już na tyle zaawansowane, że jeszcze w tym sezonie trzech z nich odbędzie testy w samochodach Formuły 1. Mick Schumacher oraz Callum Ilott będą uczestniczyć w piątkowej sesji treningowej przed Grand Prix Eifelu, prowadząc samochody Alfy Romeo oraz Haasa, natomiast Robert Shwartzman dostanie swoją szansę podczas kończącego sezon Grand Prix Abu Zabi.

Oczywiste jest, że wprowadzenie do Formuły 1 nowych zawodników, a szczególnie Micka Schumachera, byłoby dla Ferrari po pierwsze ogromnym sukcesem marketingowym, ale przede wszystkim dowodziłoby skuteczności działania akademii.

Wiele wskazuje na to, że taki scenariusz jest bardzo prawdopodobny. Przed rozpoczęciem sezonu 2020, Antonio Giovinazzi deklarował, że w tym roku dołoży wszelkich starań, aby pokazać się z jak najlepszej strony i osiągnąć cel, jakim jest start do wyścigu za kierownicą czerwonego bolidu. Ferrari jednak bardzo brutalnie pokazało, że ta perspektywa jest odległa. Po zerwaniu współpracy z Sebastianem Vettelem, ekipa z Maranello podpisała kontrakt z Carlosem Sainzem, pomijając włoskiego zawodnika.

Forma Giovinazziego także nie pomaga mu w budowaniu mocnej pozycji w zespole. Co prawda tegoroczna konstrukcja, opracowana w biurze konstrukcyjnym Saubera, nie pozwala na walkę o wysokie lokaty, ale nawet w wewnętrznym pojedynku z Kimim Raikkonenem, Włoch wyraźnie odstaje pod kątem tempa wyścigowego oraz kwalifikacyjnego. Cała ta sytuacja zaczyna przypominać ubiegły sezon, kiedy to doświadczony Fin siedemnastokrotnie pokonywał w wyścigu swojego zespołowego partnera.

Wobec powyższych faktów należy spodziewać się, że Giovinazzi opuści po tym sezonie szeregi zespołu z Hinwil, a na jego miejsce wejdzie jeden z podopiecznych Akademii Ferrari, podobnie jak miało to miejsce w przypadku Charlesa Leclerca, który swoją przygodę w Formule 1 także zaczynał w zespole Alfa Romeo.

Niejako na uboczu tych rozgrywek stoi Robert Kubica. Polak, który na mocy umowy zespołu z Orlenem pojawia się w piątkowych sesjach treningowych, zdaje się niestety nie mieć szans na awans do roli podstawowego kierowcy. Ponieważ jedno miejsce w Alfie Romeo przypada kierowcy z rodziny Ferrari, to jedyną szansą Krakowianina byłoby zastąpienie Raikkonena. Nie zanosi się jednak na to, aby mistrz świata z sezonu 2007 chciał zakończyć swoją karierę, a nawet jeżeli tak by się stało, to na rynku transferowym znajdują się obecnie tacy zawodnicy jak Nico Hulkenberg czy Sergio Perez.



Należy zatem spodziewać się, że Kubica w sezonie 2021 pozostanie na swoim stanowisku kierowcy rezerwowego. Co stałoby się jednak w przypadku, gdyby polski kierowca postanowił odrzucić tę rolę? Wypowiedzi prezesa PKN Orlen mogą sugerować, że nawet w takim przypadku narodowy koncern petrochemiczny pozostałby obecny w Formule 1.

„Formuła 1 to nie jest inwestycja krótkoterminowa, to inwestycja długoterminowa. Ciąg dalszy tej inwestycji jest realizowany i oczywiście jest to inwestycja razem z Robertem Kubicą” – powiedział w rozmowie z dziennikarzami RMF FM Daniel Obajtek.

Choć w wypowiedzi tej pada nazwisko Kubicy, to kluczowym wątkiem współpracy na linii Orlen-Alfa Romeo jest aspekt biznesowy. Jak przyznaje Daniel Obajtek, pierwszy rok w Formule 1 spędzony razem z Williamsem przerósł jego najśmielsze oczekiwania pod kątem odniesionych korzyści.

„Miniony sezon przerósł nasze oczekiwania w kontekście korzyści uzyskiwanych dzięki obecności w najbardziej prestiżowych wyścigach świata. Sama wartość ekspozycji naszego logotypu po 16 wyścigach przekroczyła 110 mln zł. Znacząco zwiększyliśmy również zyski sieci detalicznej.”

DTM, czyli Orlen podbija stawkę

PKN Orlen, zgodnie z deklaracjami prezesa Obajtka, zaczął być z roku na rok coraz bardziej widoczny w różnych kategoriach wyścigowych.

W sezonie 2020 Robert Kubica łączy obowiązki kierowcy rezerwowego Alfy Romeo ze startami w serii DTM, gdzie Polak zasiada za kierownicą BMW M4 wystawionego przez prywatny zespół ART.

Dominującym elementem malowania biało-czerwonego BMW są emblematy sieci paliw STAR, znajdującej się w posiadaniu PKN Orlen. Jest to bardzo dobrze przemyślany zabieg marketingowy. Poprzez włączenie się do serii wyścigowej, rozgrywanej głównie w Niemczech, polski gigant naftowy może promować swoją markę, która w najbliższym czasie przejdzie rebranding.

„Takie inwestycje to nie jest sztuka dla sztuki – bo nam się coś podoba. Inwestujemy w sport, bo mamy pewne plany, plany biznesowe. Chciałbym dążyć, żeby wszystkie stacje Orlenu były pod jednym logiem. I teraz pytanie, jak promować firmę w Niemczech czy Czechach, żebyśmy mogli do tego doprowadzić i nie stracić rozpoznawalności i atrakcyjności swojej marki. Weszliśmy w DTM, bo większość tych wyścigów jest w Niemczech, co wzmacnia nasz co-branding i re-branding poprzez aspekt sportowy” – stwierdził prezes PKN Orlen.

Forma zespołu ART pozostawia jednak wiele do życzenia. Ze względu na problemy z samochodem, Kubica zwykle dojeżdża do mety na końcu stawki, co oznacza, że aspekt promocji marki przez wyniki sportowe można pominąć, a zyski wizerunkowe w DTM daje sama obecność logotypu Star na jednym z samochodów.

Co to w praktyce oznacza? Tutaj ocena nie jest łatwa. Jest to pierwszy sezon obecności Orlenu w DTM i na wszelkie przewidywania dotyczące przyszłości należy poczekać do momentu, aż księgowi dokonają stosownych obliczeń.

Nowa, zielona rzeczywistość

W ostatnich dniach światem motorsportu wstrząsnęła wiadomość o wycofaniu się Hondy z programu F1. Powodem tego ruchu jest decyzja zarządu japońskiego producenta, na mocy której marka ta skupi się na wspieraniu technologii, jakie pozwolą jej osiągnąć do roku 2050 neutralność klimatyczną.

Kilka miesięcy wcześniej taki sam cel wyznaczył sobie PKN Orlen, a rafinerie polskiego koncernu mają osiągnąć go w dwóch etapach.

W przeciwieństwie do Japończyków jednak, Orlen nie ogłosił wycofania się z większości sportów motorowych – w których udział przynosi, jak wiadomo spore korzyści. Co więcej, sprytne rozegranie kartą sportową może bardzo pomóc w zamknięciu bilansu węglowego i osiągnięciu wspomnianej wcześniej neutralności klimatycznej.

Patrząc na tę kwestię z punktu widzenia bolidów jednomiejscowych, można wyobrazić sobie dwie możliwości dalszego zaangażowania Orlenu.

Pierwsza z nich to starty w Formule E. Jeszcze przed podpisaniem umowy z Alfą Romeo, Kubica miał okazję testować taki samochód, a prezes Obajtek deklarował wsparcie dla Polaka, niezależnie od serii, jaką wybierze. Elektryczny bolid nie przypadł jednak do gustu naszemu rodakowi i ostatecznie podpisano kontrakt z Alfą Romeo oraz zespołem ART.

Seria DTM ma obecnie spore problemy. W tym momencie pozostały w niej jedynie dwaj producenci: Audi oraz BMW, przy czym firma z Ingolstadt opuszcza jej szeregi po zakończeniu sezonu 2020. Może to oznaczać, że przy braku miejsca dla Kubicy w Formule 1, jej elektryczny odpowiednik stanie się dla niego jedyną alternatywą, a dla PKN Orlen doskonałą okazją do promowania swoich zrównoważonych technologii.

Orlen może także jeszcze bardziej zwiększyć swój wkład w Formułę 1. Władze tej serii planują bowiem wprowadzenie do niej nowych, syntetycznych paliw, które gwarantowałyby obniżenie emisji dwutlenku węgla i pomogły tym samym królowej sportów motorowych osiągnąć neutralność klimatyczną. Nowe paliwa mogą przyciągnąć do Formuły 1 nowych producentów silników, np. Volkswagena, co stanowiłoby potencjalnie doskonałą okazję do nawiązania z nimi współpracy technologicznej w ramach wspólnego programu F1.

 

 

Image: © Motorsport Grand Prix