Robert Kubica wśród kandydatów do zajęcia miejsca w Toro Rosso?

Brendon Hartley nie spełnia pokładanych w nim oczekiwań i już cały padok Formuły 1 od dłuższego czasu plotkuje o tym, że straci swoją posadę w zespole Toro Rosso. Do grona potencjalnych zastępców Nowozelandczyka dołączył Robert Kubica.
Siostrzana ekipa Red Bulla boryka się z poważnymi problemami dotyczącymi obsadzenia składu kierowców. Tradycją stało się to, że angażowano zawodników wspieranych przez austriacki koncern w seriach juniorskich. Tym razem jednak nie ma takiego reprezentanta, który mógłby zadebiutować w Formule 1.
W zeszłym roku, gdy Carlos Sainz przeszedł do Renault, okazało się, że Toto Rosso nie miało żadnego zawodnika w programie dla młodych kierowców. To sprawiło, że zdecydowano się na zatrudnienie Brendona Hartleya, który niemal dekadę temu stracił szanse na debiut w Formule 1 i rozpoczął swoją karierę w Długodystansowych Mistrzostwach Świata.
Dr Helmut Marko pewien czas temu powiedział, że nie zamierza zwolnić Nowozelandczyka w połowie sezonu.
Sytuacja wokół Brendona nie jest przyjemna. Przebrniemy przez to spokojnie i zobaczymy co da się zrobić w przyszłości – powiedział dla Speed Week.
W gronie kierowców, którzy mogliby zająć miejsce Brendona Hartleya wymienia się Pascala Wehrleina oraz Antonio Giovinazziego. Obaj jednak należą do programów dla młodych zawodników odpowiednio Mercedesa i Ferrari, co może być pewną przeszkodą.
Stąd też pojawiła się trzecia możliwa kandydatura. Mowa o Robercie Kubicy, który w tym sezonie pełni obowiązki kierowcy rezerwowego i rozwojowego Williamsa. Niewykluczone, że umowa ta może zostać rozwiązana w każdym momencie.