Scott Dixon z kolejnym rozczarowaniem podczas Indianapolis 500

Scott Dixon - Chip Ganassi Racing / © Penske Entertainment

Scott Dixon miał wielkie szanse na odniesienie drugiego triumfu w Indianapolis 500, jednak błąd na wjeździe do alei serwisowej pozbawił go sukcesu. Nic więc dziwnego, że zawodnik zespołu Chip Ganassi Racing może czuć frustrację.

Nowozelandczyk wydawał się faworytem do zwycięstwa w tegorocznym wyścigu Indianapolis 500, po tym, gdy wywalczył pole position, notując najwyższą w historii średnią prędkość czterech okrążeń. Niedzielna rywalizacja toczyła się również po jego myśli, większość czasu znajdował się bowiem w czołowej trójce, a aż dziewięćdziesiąt pięć okrążeń (z zaplanowanych dwustu) przejechał na pozycji lidera.

Niestety, Dixon popełnił dramatyczny błąd, zjeżdżając na swój ostatni planowany postój. Nowozelandczyk zblokował koła i przekroczył wtedy dozwoloną prędkość w alei serwisowej (o 1 milę/godzinę), co skutkowało karą przejazdu przez pit lane. W związku z tym, że była to już decydująca faza wyścigu, zabrakło mu czasu na odrabianie strat i rywalizację zakończył dopiero na dwudziestym pierwszym miejscu.

„Nie wiem, musiało być bardzo blisko” – tłumaczył Scott Dixon. „Zjechałem do boksu, zblokowałem tylne koła, a potem wszystkie cztery i wiedziałem, że będzie blisko. Myślę, że przekroczyłem prędkość o milę na godzinę lub coś koło tego.”

„To frustrujące. Samochód był naprawdę dobry przez cały dzień, mieliśmy dobrą prędkość.”

„Myślę, że zespół wykonał świetną pracę, jeśli chodzi o strategię. Po prostu zawaliłem” – dodał, starając się ukryć swoje rozczarowanie.

Scott Dixon jest sześciokrotnym mistrzem serii IndyCar, jednak tylko raz – w 2008 roku – udało mu się wygrać wyścig Indianapolis 500. Nie pomogły mu w tym również wywalczone pierwsze pola startowe, których ma na swoim koncie aż pięć.

Poza sukcesem w 2008 roku Nowozelandczyk trzykrotnie był drugi (2007, 2012, 2020) i raz trzeci (2018). Dixon miał jednak wielokrotnie pecha. W 2017 roku – po starcie z pole position – uległ przerażającemu wypadkowi, w 2019 roku został uderzony od tyłu w końcowej fazie wyścigu i w konsekwencji utknął na szóstym biegu, w 2020 roku na szesnaście okrążeń przed metą wyprzedził go Takuma Sato i nie miał szansy na powrót na prowadzenie przez neutralizację, a rok temu musiał zjechać do alei serwisowej mimo jej zamknięcia, bo inaczej skończyłoby mu się paliwo.

Po wyścigu w Indianapolis Scott Dixon ma 60 punktów straty do swojego zespołowego kolegi, Marcusa Ericssona, który wykorzystał potknięcia rywali i odniósł pierwsze zwycięstwo w legendarnym wyścigu.

Image: © Penske Entertainment