Sędziowie zrewidują protokół samochodu bezpieczeństwa po incydencie z Schumacherem w GP Australii

Osoby decyzyjne w królowej motorsportu zamierzają przeprowadzić dogłębną analizę zasad, które określają sposób zachowania się kierowców za samochodem bezpieczeństwa, po wydarzeniu z udziałem Micka Schumachera podczas Grand Prix na torze w Albert Park.
Podopieczny stajni z Kannapolis był niebezpiecznie bliski uderzenia w tył bolidu Yukiego Tsunody, gdy obaj znajdowali się na prostej startowej w trakcie restartu wyścigu.
Sędziowie przyjrzeli się temu incydentowi, ale uznali, że dalsze działania nie są uzasadnione. W ich wyjaśnieniu podkreślono, iż samochody przyspieszały i zwalniały, aby utrzymać ogumienie oraz hamulce w odpowiednim oknie temperaturowym w oczekiwaniu na wznowienie rundy w Melbourne.
Pierre Gasly, wyprzedzający swojego zespołowego partnera, zwolnił w reakcji na kierowcę z przodu. W odpowiedzi na to Japończyk wcisnął pedał hamulca, co z kolei wymusiło to samo na synu siedmiokrotnego mistrza świata.
Arbitrzy podkreślili, że Schumacher próbował utrzymać maksymalną odległość dziesięciu samochodów określoną w przepisach i w rezultacie musiał wyprzedzić Tsunodę, aby nie doszło między nimi do kontaktu.
„Jasne jest, że prędkość i zdolność hamowania bolidów F1, zwłaszcza przy próbie utrzymania wymaganej temperatury w oponach i hamulcach, stoją w sprzeczności z maksymalną odległością bolidu za samochodem bezpieczeństwa, tradycyjnie określoną w regulaminie” – czytamy w oświadczeniu.
Podczas przyszłych odpraw z kierowcami na tę kwestię zostanie położony odpowiednio większy nacisk, aby razem ze sportowcami znaleźć najodpowiedniejsze wyjście z tej sytuacji, zanim dojdzie do nieszczęśliwego wypadku.
Jak do tej pory każdy wyścig tegorocznej kampanii posiadał przynajmniej jeden okres, w którego trakcie na tor wyjeżdżał Bernd Maylander. W Australii Niemiec dyktował tempo całej stawki aż dwukrotnie, po incydentach z udziałem Carlosa Sainza oraz Sebastiana Vettela.
- Image: © Haas F1 / LAT Images