To będzie jeden za największych powrotów. Robert Kubica po ośmiu latach powraca do F1

To będzie jeden za największych powrotów. Robert Kubica po ośmiu latach powraca do F1

Dziś mija osiem lat od nieszczęśliwego wypadku Roberta Kubicy w Ronde di Andora. Na przestrzeni tych kilku lat Polak przeżywał wiele trudnych chwil, o których sam wspominał, musiał podejmować wiele ciężkich decyzji. Ostatecznie jednak wszystko to, również dzięki swojej pracy, wytrwałości i determinacji, Kubica po ośmiu latach powraca do Formuły 1 jako główny kierowca jednego z zespołów.

"Kilka dni przed tym rajdem obudziłem się i nie miałem ochoty tam jechać. Miałem dziwne uczucia. Jednak po wypadku nie byłem zły ani zdenerwowany na siebie. Nadal dużo pamiętam z tamtego czasu. Jednak dużą częścią mojego powrotu do zdrowia, zarówno psychicznego i fizycznego, było nie myślenie o tym. Nie zapomniałem o tym jednak całkowicie, ponieważ był to moment zmieniający życie, nie tylko jako kierowcę, ale także jako człowieka" - powiedział Kubica w wywiadzie dla SunSport.

Krakowianin tuż po wypadku został zabrany do szpitala Santa Corona we Włoszech, gdzie jego ramieniem, które najbardziej ucierpiało w wypadku i mogło zostać amputowane, pracowały dwie grupy lekarzy. Ponadto Kubica stracił pięć litrów krwi podczas wypadku, co zagrażało jego życiu, jednak uporczywa walka lekarzy pozwoliła ustabilizować stan Roberta, a także dała nadzieje na odratowanie ręki. Po sześciu miesiącach Kubica powrócił za kierownicę.

"Było mnóstwo trudnych chwil. Najciężej było jednak, kiedy zmagałem się ze swoją psychiką niż kondycją fizyczną. Najgorsze były momenty, kiedy miałem dobre okresy zdrowia i chodziłem na operacje z dużymi nadziejami i optymizmem. Jednak kiedy się budziłem, doświadczałem czegoś przeciwnego. To było jak wkładanie noża do klatki piersiowej. Na początku widzisz same pozytywy, a potem nagle cofasz się o sześć miesięcy" - tłumaczył Robert.

"W powrocie do zdrowia miałem lepsze i gorsze dni, ale różnica nastąpiła wówczas, gdy zaakceptowałem to, co się stało. Zacząłem wówczas odkrywać siebie i odbudowywać wszystko. Mózg poznawał wówczas ograniczenia i akceptował je. Zanim mogłem podnieść szklankę z wodą prawą ręką, musiałem to zmienić. Tak samo jest w codziennym życiu, jak i podczas jazdy samochodem. Nie da się powrócić na tę samą stronę, na której byłeś poprzednio. Trzeba zacząć budować na tym, co pozostało."

Nadzieje na powrót wzrosły w momencie pojawiania się okazji testowania z Renault. Kubica wcześniej uczestniczył w rajdach samochodowych i to na najwyższym szczeblu, jednak celem numer 1 zawsze pozostawała Formuła 1, do której przynależność nieustannie i mocno odczuwał. Dlatego, gdy tylko poczuł, że mentalnie jest gotowy, skorzystał z nadarzającej się okazji, która potem zamknęła jedne, ale otworzyła przed nim kolejne drzwi.

_"Biorąc pod uwagę fakt, że przez trzy miesiące nie chodziłem, a kolejne dwa miesiące byłem na wózku inwalidzkim, jeździłem dość wcześnie. Byłem tak szybki jak wcześniej, co było tym bardziej trudniejsze do przyjęcia, ponieważ miałem swoje ograniczenia".

"Dlatego kiedy wróciłem, to do rajdów, a nie na tory F1. Nie chciałem przypominać sobie, co mogłoby by być albo jak powinno być, patrzyłem na to bardziej z perspektywy nowego wyzwania."

"Było to niczym otwarta rana - za każdym razem, gdy pojawiałem się na torze wyścigowym, znowu krwawiłem. Mogłem zapomnieć o F1, ale kiedy zacząłem zbliżać się do toru, miałem wrażenie, że chcę wrócić."

Wypadek wyrył duży ślad w życiu Kubicy, zmieniając jego sposób pojmowania wielu rzeczy, a emocje odgrywają obecnie większą rolę.

"Wypadek sprawił, że stałem się bardziej emocjonalny. Wcześniej byłem jak maszyna. Wygrałem wyścig w Kanadzie i byłem szczęśliwy, ale nie świętowałem. Wypadek bardzo mnie zmienił. Teraz jestem bardziej wrażliwy i emocjonalny. Muszę nauczyć się kontrolować te emocje i choć nie boję się ich, mam nadzieję, że mają one pozytywny wpływ na mnie."