Toyota #7 utrzymuje się na prowadzeniu po osiemnastu godzinach wyścigu w Le Mans. Sporo wypadków i awarii

Toyota #7 (Mike Conway, Jose Maria Lopez, Kamui Kobayashi) pewnie zmierza po zwycięstwo w 24-godzinnym wyścigu Le Mans. Załoga ta po osiemnastu godzinach rywalizacji ma już prawie 2 minuty przewagi nad siostrzaną załogą #8 (Kazuki Nakajima, Sebastien Buemi, Fernando Alonso). W nocnej części wyścigu doszło do kilku wypadków i awarii, przez co też zmianie uległy klasyfikacje.
Toyota z bezpiecznym prowadzeniem
Obie ekipy Toyoty miały bardzo spokojną noc i bez żadnych problemów utrzymały swoje prowadzenie po osiemnastu godzinach rywalizacji. Na 6 godzin przed końcem wyścigu liderem był Mike Conway z Toyoty #7, natomiast z prawie dwuminutową stratą do niego jechał Kazuki Nakajima z Toyoty oznaczonej numerem 8.
Na trzecim miejscu – po problemach SMP Racing #17 – znalazła się siostrzana jednostka oznaczona numerem 11. Strata Stoffela Vandoorne’a do prowadzących Toyot zaczęła już wynosić prawie 5 okrążeń. Zespół miał jednak bezpieczną przewagę – około dwóch okrążeń – nad Rebellionem #3, który otrzymał 3-minutową karę za niezgodne z regulaminem rozplanowanie wymiany opon. Chwilę później zespół ten miał kolejne problemy, powodujące wcześniej wspomnianą stratę.
Klasyfikacja po 18 godzinach rywalizacji w kategorii LMP1 przedstawiała się następująco:
- Toyota Gazoo Racing #7
- Toyota Gazoo Racing #8
- SMP Racing #11
Rozjeżdżająca się stawka w LMP2
Po bardzo wyrównanym początku rywalizacji w kategorii LMP2, noc przyniosła nieco większe różnice. Po osiemnastu godzinach wyścigu na prowadzeniu w klasie znajdowała się załoga G-Drive Racing #26. Na drugim miejscu – z okrążeniem straty – jechała załoga Signatech Alpine #36, która była już prawie pewna zdobycia mistrzowskiego tytułu.
Wszystko przez drobne kłopoty załogi zespołu Jackie Chan DC Racing #38. Ekipa ta zajmowała trzecie miejsce w kategorii.
Klasyfikacja po 18 godzinach rywalizacji w kategorii LMP2 przedstawiała się następująco:
- G-Drive Racing #26
- Signatech Alpine Matmut #36
- Jackie Chan DC Racing #38
Corvette Racing wraca na prowadzenie w kategorii GTE Pro
Choć wyścig na torze w Le Mans trwa już ponad 18 godzin, tak rywalizacja w tej klasie jest bardzo ekscytująca, gdyż po tym czasie czołowa trójka znajdowała się w odstępie 16 sekund.
Na prowadzenie powrócił zespół Corvette Racing #63, który miał 10 sekund przewagi nad załogą AF Corse #51. Trzecia pozycja przypadała w udziale Porsche #93, które traciło do poprzedzającego go Ferrari 6 sekund. Z racji tak małych różnic klasyfikacja mogła zmieniać się wraz z każdym postojem w alei serwisowej.
Z rywalizacji o zwycięstwo odpadła natomiast załoga Porsche #92, która spędziła w garażu ponad 20 minut.
Klasyfikacja po 18 godzinach rywalizacji w kategorii GTE Pro przedstawiała się następująco:
- Corvette Racing #63
- AF Corse #51
- Porsche GT Team #93
Keating Motorsport #85 utrzymuje prowadzenie w GTE Am
Dość bezpieczną – prawie trzyminutową – przewagę nad drugim w stawce Team Project 1 #56 utrzymała po osiemnastu godzinach załoga Keating Motorsport #85. Problemem może być jednak fakt, że za kierownicą prowadzącego Forda zasiadł Ben Keating, mający tylko brązową kategorię.
Trzecia pozycja po osiemnastu godzinach rywalizacji przypadała dla JMW Motorsport #84. Załoga Ferrari 488 GTE traciła do liderującego Forda ponad 3,5 minuty.
Klasyfikacja po 18 godzinach rywalizacji w kategorii GTE Am przedstawiała się następująco:
- Keating Motorsport #85
- Team Project 1 #56
- JMW Motorsport #84
Nocne żniwa
Pierwsza godzina po północy była bardzo dramatyczna dla zespołu Aston Martin Racing. Najpierw w ścianę z opon uderzył samochód oznaczony numerem 97, a kilkadziesiąt minut później również i auto #95. Uderzenie Marco Sorensana w zakręcie Indianapolis było na tyle poważne, że załoga #95 musiała wycofać się z dalszej rywalizacji, a na torze pojawił się samochód bezpieczeństwa. Siostrzana ekipa – po długotrwałej naprawie – zdołała powrócić na tor.
O godzinie 1:20 z wyścigiem pożegnała się załoga SMP Racing #17. Siedzący wówczas za kierownicą samochodu Jegor Orudżew z dużym impetem uderzył w bandę w zakrętach Porsche, tym samym mocno uszkadzając maszynę. Mechanicy nie byli w stanie naprawić prototypu, więc podjęli decyzję o wycofaniu się z dalszej rywalizacji. Tym samym zespół stracić trzecie miejsce, a na torze pojawił się samochód bezpieczeństwa.
Krótko przed godziną drugą wyścig zakończył się dla załogi Dragonspeed #10. W samochodzie zespołu doszło bowiem do usterki skrzyni biegów, czego nie udało się naprawić.
Jedenasta godzina rywalizacji okazała się pechowa dla załogi AF Corse #71 (kategoria GTE Pro). Ferrari 488 GTE musiało zakończyć udział w wyścigu po awarii jednostki napędowej.
Krótko przed godziną trzecią na torze znów pojawił się samochód bezpieczeństwa. Neutralizacja była spowodowana zatrzymaniem się załogi zespołu ARC Bratislava #49. Godzinę później samochód został wycofany z wyścigu.
W końcówce trzynastej godziny rywalizacji dramat przeżywało prowadzące w kategorii GTE Pro Porsche #92. W samochodzie doszło do problemów z układem wydechowym. Mechanicy zdołali się jednak z nim uporać i po 21 minutach załoga wróciła do rywalizacji. Był to jednak koniec walki o zwycięstwo dla Porsche #92.
Wyścig w Le Mans nie układał się dobrze dla zespołu Jackie Chan DC Racing #37. Krótko przed godziną piątą doszło w samochodzie do usterki skrzyni biegów. Choć zespół nie podał oficjalnego wycofania, tak po osiemnastu godzinach rywalizacji samochód znajdował się dalej w garażu.
Z wyścigu – po wielu problemach – musiał ostatecznie też wycofać się Bykolles #4.
Krótko po godzinie siódmej bardzo mocne uderzenie w bandę zaliczył Pastor Maldonando. Wenezuelczyk zasiadający za kierownicą samochodu oznaczonego numerem 31 (Dragonspeed, LMP2) uderzył w barierę w Tertre Rouge, mocno uszkadzając przód auta. Oznaczało to więc koniec wyścigu dla tej załogi. Wypadek ten spowodował również pojawienie się samochodu bezpieczeństwa.