W przededniu Indianapolis 500. Helio Castroneves przed szansą rekordowego zwycięstwa

Fani sportów motorowych z niecierpliwością czekają na ostatnią niedzielę maja, kiedy to odbędzie się 106. edycja Indianapolis 500. Tegoroczny wyścig będzie wyjątkowy, ponieważ Helio Castroneves stanie przed szansą na rekordowe piąte zwycięstwo.
Indianapolis 500 to jedno z największych wydarzeń sportowych na świecie, nie bez przyczyny nazywane „największym spektaklem wyścigowym”. Co roku gromadzi ogromne grono kibiców na trybunach i przed telewizorami. Tegoroczna edycja, już 106. w historii, może być bardzo wyjątkowa. Możemy bowiem być świadkami piątego triumfu Helio Castronevesa.
W zeszłym roku Brazylijczyk wygrał na torze Indianapolis po raz czwarty, po zwycięstwach w roku 2001, 2002 i 2009. Tym samym dołączył do elitarnego grona czterokrotnych triumfatorów. Poza nim sztuki tej dokonali tylko AJ Foyt, Rick Mears oraz Al Unser.
„Bardzo tego chcę. Chcę zrobić coś, czego nikt nigdy nie dokonał” – mówił Helio Castroneves. „Wyrównałem rekord, a teraz fenomenalnym byłoby zrobić coś, czego nie zrobił jeszcze nikt.”
„Czy zamierzam o to walczyć? Oczywiście. Czy tak się stanie, o tym przekonamy się w niedzielę.”
„Marzę o tym, myślę o tym…”
Castroneves stoi jednak przed bardzo trudnym zadaniem. W sesji kwalifikacyjnej miał sporego pecha co do warunków atmosferycznych i zajął odległe, dwudzieste siódme miejsce. Mimo wszystko nie wolno lekceważyć Brazylijczyka, on doskonale wie, jak wygrywać na najsłynniejszym owalu świata.
„Czuję, że doświadczenie jest przewagą. Nadal będzie bardzo trudno, ale czuję, że możemy tego dokonać” – dodał Castroneves.
Faworytem numer jeden do triumfu w tegorocznym wyścigu Indianapolis 500 jest chyba Scott Dixon, który wywalczył pole position, notując przy tym rekordową średnią prędkość (234.046 mili/godzinę).
Dixon jest również jednym z pięciu zawodników zespołu Chip Ganassi Racing. Przedstawiciele tej ekipy znaleźli się w czołowej dwunastce kwalifikacji – Alex Palou zajął drugie miejsce, Marcus Ericsson piąte, Tony Kanaan szóste, a debiutujący w serii IndyCar Jimmie Johnson dwunaste.
„Myślę, że mamy dobrą mieszankę – kilku weteranów i kilku młodszych chłopaków” – powiedział Dixon.
„Zespół, który stworzył Chip ze wszystkimi, jest bardzo bezinteresowny. Mają też wspólny cel – chcą po prostu wygrywać.”
„Ciężko to osiągnąć i utrzymać równy poziom. W tej chwili to chyba jeden z momentów, kiedy widziałem całą ekipę uśmiechniętą. Trudno to osiągnąć, mając dwa lub trzy samochody, a trudniej jest mając pięć – naprawdę trudno” – dodał sześciokrotny mistrz serii IndyCar i triumfator Indy 500 z 2008 roku.
- Image: © Penske Entertainment