Większy docisk wcale nie ułatwi wyprzedzania podczas Indianopolis 500

Przed tegoroczną edycją wyścigu Indianapolis 500 kierowcy są zgodni, że poczynione zmiany w aerodynamice samochodów nie przyniosły oczekiwanych efektów w kwestii ułatwienia wyprzedzania.
Wprowadzona w 2020 roku osłona aeroscreen bardzo mocno zmodyfikowała przepływ powietrza aut serii IndyCar. Szczególne znaczenie miało to na torach owalnych, gdyż dodatkowe turbulencje utrudniały wyprzedzanie, zwłaszcza kierowcom w środku stawki. Z tego względu poprzednie trzy edycje legendarnego wyścigu nie obfitowały w tak widowiskowe pojedynki, jak wcześniej.
Seria podjęła jednak działania, by kierowcy mieli mniej problemów i było im łatwiej nawiązać walkę. Dlatego też zezwolono na wprowadzenie poprawek aerodynamicznych, które powiększyły docisk samochodów. Przyniosło to oczekiwany efekt podczas kwietniowej rundy na owalnym torze Texas Motor Speedway, gdzie odbył się jeden z najbardziej emocjonujących wyścigów serii.
Z optymizmem patrzono więc też na rywalizację na torze Indianapolis. Pierwsze treningi studzą jednak ten entuzjazm, gdyż kierowcy są zgodni w opiniach – zwiększenie kąta tylnego skrzydła oraz zastosowanie dodatkowych części generujących docisk nie ułatwiło ścigania w środku stawki. Różnice w prędkości aut jadących w szeregu są niewielkie i trudno się wyprzedzać.
„Nie do końca jesteśmy w tym miejscu, w którym chcieliśmy być. Wydaje się, że elementy aerodynamiczne nie wpłynęły na rywalizację” – powiedział Pato O’Ward w rozmowie ze stacją NBC.
„Oczywiście, nie jest to idealne, kiedy jedziesz na dziesiątym czy jedenastym miejscu w stawce. Nie możesz nic zrobić, nawet gdy jesteś szósty lub siódmy. Tylko dwaj pierwsi kierowcy mogą się nawzajem wyprzedzać, może jeszcze trzeci dołączy do tego, ale poza tym to jest praktycznie sytuacja, w której wszyscy podążają za liderem.”
„Kiedy tylko wyjedziesz z peletonu, to zostaniesz przegoniony, a ci przed tobą są holowani, więc nie jesteś w stanie się do nich przyssać tak, jakbyś to zrobił z samochodem prowadzącym.”
„Oczywiście, chciałbym zobaczyć choćby krok w tym kierunku, ponieważ czuję, że nawet jeśli masz jeden z najlepszych samochodów, bądź po prostu solidne auto, to gdy utkniesz w pociągu, nie będzie mieć to znaczenia. Jeśli przed tobą będą dwa prowadzące auta, a będzie na przykład dziesięciu kierowców dublowawnych, to nie możesz nic zrobić. Nie ma więc żadnej zmiany do tego, co było w latach 2021-2022” – dodał Meksykanin.
Podobnego zdania jest Simon Pagenaud, który wygrał wyścig Indianapolis 500 w 2019 roku, czyli w ostatnim, kiedy kierowcy ścigali się bez osłony aeroscreen.
„Czuję, że mamy dobry zakres poziomu docisku, części, których możemy użyć, aby samochód zachowywał się w określony sposób” – mówił Pagenaud.
„IndyCar pozwoliło nam na większą różnorodność i uważam, że jest to lepsze dla ścigania. Nie powstrzymuje to jednak faktu, że kiedy jesteś piąty w kolejce, nadal jest bardzo trudno. Samochód przed tobą wciąż draftuje i jedzie z taką samą prędkością jak ty. Nawet jeśli jesteś dobry, nie oznacza to, że wyprzedzisz.”
„Nadal będzie walka o pierwsze i drugie miejsce na każdym okrążeniu, ale mamy lepszy zakres do pracy i to jest przyjemne” – dodał.
Również Conor Daly nie widzi wielkich różnic po wprowadzeniu zmian aerodynamicznych. Amerykanin podkreśla, że w środku stawki bardzo trudno zyskać przewagę i wyprzedzać, ale jednocześnie zwraca uwagę, że wszystkie ekipy poczyniły postęp i teraz są znacznie bliżej siebie.
„Powiedziałbym, że w korku wciąż jest to wyzwaniem. Jeśli jesteś głęboko w stawce, nie ma znaczenia, jaki to był samochód, rzadko można było zobaczyć kierowców robiących postępy, chyba że przepuszczali innych” – przyznał Conor Daly.
„Wyglądało, że pierwsze dwa samochody miały niesamowitą walkę, więc nie wiem, czy tak jest. Nie sądzę, żeby to nas zbliżało. Myślę, że cała stawka jest po prostu bliżej, ponieważ wszystkie ekipy są naprawdę dobre.”
- Image: © Penske Entertainment