Wywiad z Allanem McNishem: Opuszczamy Formułę E, aby wykonać kolejny krok, jakim jest Dakar

Allan McNish, szef zespołu Audi Sport ABT Schaeffler, w specjalnym wywiadzie dla serwisu Motorsport Grand Prix, podsumował miniony sezon w wykonaniu swojego składu, a także wskazał cele, jakie jego ekipa chciałaby osiągnąć w nadchodzącym, ostatnim sezonie Audi w Formule E.
Mimo bardzo dobrego tempa w ostatnich wyścigach, Audi Sport ABT Schaeffler zakończyło zeszłoroczną kampanię na szóstym miejscu w klasyfikacji zespołów. Jakie wnioski z szóstego sezonu wyciągnęła ekipa, by w swoim ostatnim roku startów w serii osiągnąć jak najlepszy rezultat?
Allan McNish: „Sezon szósty był trudny. Był ciężki z powodu pandemii, wszystko się ciągle zmieniało. Gdy przyjechaliśmy do Berlina, mieliśmy sześć wyścigów w dziewięć dni, co było trudne dla zespołu. Zmaksymalizowanie wyniku i próba posiadania wszystkiego pod kontrolą nie należały do łatwych zadań. Ostatecznie zakończyliśmy sezon na szóstym miejscu w klasyfikacji i nie jest to pozycja, na której chcielibyśmy być.”
„Był to pierwszy raz, gdy znaleźliśmy się poza pierwszą trójką. Zaczynając od pierwszego miejsca w sezonie czwartym, drugiego w piątym, a obecne szóste miejsce jest po prostu spadkiem, którego żadne z nas nie lubi, nie chce i nie akceptuje. Byliśmy jednak na to przygotowani, choć włożyliśmy dużo pracy w Neuburgu, gdzie znajduje się siedziba Audi Motorsport.”
„Stworzyliśmy kompletnie nową jednostkę napędową na sezon siódmy, zbudowaliśmy własną jednostkę generującą i sterującą. Skupiliśmy się tym samym na wydajności, redukcji wagi oraz opakowaniu silnika, co powinno pomóc nam podczas sezonu siódmego. W tym samym czasie przeprowadziliśmy proces restrukturyzacji zespołu inżynieryjnego. Było to spowodowane regulacjami, gdyż liczba osób znajdujących się teraz na torze jest mniejsza, a co za tym idzie, mamy teraz strefę kontrolną w siedzibie ekipy. Przebywający tam inżynierowie biorą udział w spotkaniach z tymi na torze.”
„Ostatnią zmianą jest Rene Rast, trzykrotny mistrz DTM. Myślę, że w Polsce wiecie dużo o Raście, który w tym roku będzie jeździł w zespole z Lucasem. Mamy dwóch bardzo dobrych kierowców, których Audi zna. Oni także znają ludzi, systemy i obecny sposób pracy. Lucas ma duże doświadczenie w Formule E, a Rene jest osobą, która bardzo szybko się uczy, co zobaczyliśmy już w Berlinie. Tak, jak sezon szósty nie był dobry i szósta pozycja też nie zadowalała, jesteśmy podekscytowani siódmą kampanią i jej rozpoczęciem w Arabii Saudyjskiej.”
W tym roku pierwszy pełen sezon w serii zaliczy właśnie trzykrotny mistrz DTM, Rene Rast. Jak jego bogate doświadczenie może pomóc zespołowi w osiągnięciu lepszych wyników?
A. McNish: „Już nam pomógł, ponieważ przychodzi z innym doświadczeniem. On patrzy na wszystko świeżym spojrzeniem, co jest zawsze pomocne przy tworzeniu nowych koncepcji. Rene przynosi do zespołu kolejne pomysły. Jest bardzo analityczny, często korzysta z danych, by zrozumieć swoje tempo oraz tempo auta. Gdy wykorzystuje to w praktyce, jest w tym bardzo dobry. Jest również nową energią w zespole, wprowadza nową dynamikę, co jest również odpowiednie dla Lucasa. Kierowcy potrzebują rywalizacji, by móc wejść na swój najwyższy poziom, a ich głównym przeciwnikiem jest kolega z zespołu. Mamy zatem dwóch kierowców, którzy z pewnością będą na siebie nawzajem naciskali. Rene przychodzi z innym pakietem doświadczenia, jednakże ma talent, by jeździć na odpowiednim poziomie.”
Czy w obliczu wyjścia Audi ze sportu, kryzys pandemiczny był głównym powodem, czy zadecydował inny czynnik?
A. McNish: „Nie, kryzys pandemiczny nie był głównym powodem tej decyzji. Od kiedy dołączyłem do Audi w 2000 roku, Audi zawsze używało motorsportu jako poligonu testowego dla samochodów drogowych. Szła za tym również wiadomość marketingowa. Decyzja o wejściu do Formuły E miała pokazać w sposób technologiczny i marketingowy przejście Audi na samochody elektryczne. Wygraliśmy nasz debiutancki sezon tuż przed pokazaniem pierwszego elektrycznego Audi.”
„Jednakże popatrzono na ogólny trend motorsportu, by wybrać kolejny krok koncernu, jakim jest Dakar. Oznacza to, że w 2022 roku opuścimy Formułę E. Dakar, moim zdaniem, będzie bardzo trudnym wyzwaniem i z pewnością jest to Mount Everest wszystkich prób, które dotąd podjęliśmy. Udział i rywalizacja w tym rajdzie, używając przy tym elektrycznej jednostki napędowej, jest niebywale trudne.”
„Audi brało udział w rajdach, później w DTM, w wyścigach prototypów Le Mans, następnie w Formule E i teraz będzie uczestniczyło w Dakarze. Zawsze poszukiwali nowych wyzwań, za pomocą których rozwijali technologię. Następnym krokiem jest ściganie się samochodami LMDh od 2023 roku. Nie było to więc spowodowane pandemią, lecz skupieniem się marki na drodze przyszłości, w której motorsport jest kluczowym czynnikiem.”
W piątek odbędzie się pierwszy wyścig siódmego sezonu Mistrzostw Świata Formuły E, który będzie również Waszym ostatnim. Jakie są oczekiwania Audi i czy możliwe jest odejście z serii z tytułem?
A. McNish: „Jesteśmy tu, by wygrać. Cały zespół jest skupiony na wygrywaniu, technologia jest rozwijana, by wygrywać. Jest to coś, co udało nam się osiągnąć w przeszłości i to, co chcemy zrobić teraz. Jednakże uważam, że ten rok będzie bardzo konkurencyjny. To już trzeci sezon z tymi samymi regulacjami, co sprawia, że stawka się zacieśnia. Oznacza to, że jeśli jesteś nieznacznie z tyłu, możesz zakwalifikować się na dwunastym lub czternastym miejscu, ponieważ różnice będą bardzo małe.”
„Oczekuję, że będziemy posiadać bardzo konkurencyjny samochód, zespół oraz przeciwników. Myślę, że będzie polegało to na zmaksymalizowaniu wyniku, gdy nie będziemy znajdować się w najlepszej sytuacji. Przykładem jest pierwsza runda w Arabii Saudyjskiej – Lucas di Grassi będzie zaczynał kwalifikacje w pierwszej grupie. Nawierzchnia toru została wymieniona, co oznacza, że tor będzie bardzo śliski. Zatem szanse na to, że zakwalifikuje się do Super Pole, są bardzo małe. Jednakże, jeśli zakwalifikuje się przed Da Costą, czy Jeanem-Erikiem Vergne’em – kierowcami, z którymi będzie walczył na koniec sezonu – wtedy jest to małe zwycięstwo, nawet jeśli skończy szósty, siódmy, ósmy, czy dziewiąty. Znajdzie się wtedy przed konkurencją i będą to moim zdaniem wyścigi, które zrobią różnicę w tej kampanii.”
Otwarciem sezonu będzie pierwszy nocny wyścig w historii Formuły E. Jak zmienia się sam proces przygotowawczy do rywalizacji mającej miejsce w godzinach wieczornych?
A. McNish: „Myślę, że jeśli chodzi o sam samochód, niezbyt mocno, jednak ze względu na opony, trochę, ponieważ będzie panowała niższa temperatura. Nie uważam, aby wpłynęło to bardzo na kierowcę, gdyż tor będzie bardzo jasno oświetlony lampami LED. To będzie inna sytuacja niż w Le Mans, gdzie istnieją bardzo ciemne miejsca na torze, zatem myślę, że będzie dobrze.”
„Ze strony przekazu telewizyjnego jest to fantastyczne, ponieważ będzie widać świecący system halo i inne rzeczy. Zespół wprowadzi małe zmiany, jednak to nic w porównaniu do Santiago, gdzie temperatura powietrza to 40, a toru 55 stopni. Taka sytuacja jest naprawdę ekstremalna, jednak z niecierpliwością czekam na nocny wyścig, ponieważ to świetny ruch. To zadowalające, że próbujemy nowych rzeczy i nie mogę się doczekać, by zobaczyć, jak to jest ścigać się w nocy z Formułą E.”
Formuła E charakteryzuje się dużą ilością standaryzowanych części, co sprawia, że stawka jest bardzo związana. Co jako zespół możecie zmieniać w bolidzie, by zyskać przewagę nad konkurentami?
A. McNish: „Kiedy homologujesz nowy samochód, co my zrobiliśmy w listopadzie, wszystkie elementy konstrukcyjne pozostają niezmienione do końca sezonu ósmego. Możemy zatem pracować nad trzema rzeczami: ustawieniami, które polegają na zmianach w zawieszeniu, możesz również stworzyć i rozwijać amortyzatory, ponieważ z jakiegoś powodu jest to dozwolone, jednak nie dają one dużej przewagi. Największym miejscem rozwoju, również w branży samochodowej, jest oprogramowanie. Będzie to jeden pakiet zmian na każdy wyścig sezonu, ponieważ to tam możemy znaleźć poprawę we właściwościach jezdnych, wydajności czy regeneracji. Jest zatem dużo rzeczy, które możesz zmienić w samochodzie elektrycznym, które ustawią cię przed konkurentami. Jednakże zgodnie z obecnymi regulacjami elementy konstrukcyjne są albo wspólne, albo homologowane i sprawia to, że największym obszarem rozwoju jest oprogramowanie.”
Pod koniec zeszłego roku w Walencji odbyły się trzydniowe przedsezonowe testy. Czwartą rundą obecnego sezonu ma być wyścig na torze Ricardo Tormo. Czy mimo zmiany konfiguracji toru pod wyścig jest coś, co będziecie mogli wykorzystać, by zwiększyć tempo bolidu?
A. McNish: „Patrząc ogólnie, testy w Walencji nie pokazują prawdziwego układu stawki. Gdy sprawdzisz wyniki kwalifikacji pierwszej rundy i czasów z Hiszpanii zobaczysz, iż sesje nie ukazują pełnych możliwości samochodu. Przebieg był tak duży, że nie sądzę, byśmy kiedykolwiek ścigali się na takim dystansie. Wyniki zależały wtedy tylko od ustawienia i maksymalnych obrotów silnika. Nie było to prawdziwe odzwierciedlenie podziału stawki, a podczas samej symulacji wyścigu nie wszyscy ścigali się na tym samym poziomie.”
„Myślę, że nie jest możliwe, by coś z tego wyciągnąć. Jednakże czynnikiem, który pozostaje, jest nawierzchnia, gdyż nie zmienią asfaltu. Nitka toru się zmieni, jednak musimy sprawić, by nasz samochód był możliwie najlepiej przystosowany. Nie ma znaczenia, czy jest to Arabia Saudyjska, Santiago, Rzym, Londyn czy Meksyk, są one wszystkie kompletnie różnymi torami. Potrzebujemy przystosowalnego bolidu, którego możemy szybko zrozumieć. Podsumowując, czasy z Walencji pokazują 1% obecnej sytuacji.”
Na maj planowane jest również E-Prix Monako, podczas którego po raz pierwszy zostanie użyta pełna nitka toru. Co myślisz o tym prestiżowym wyścigu w kalendarzu Formuły E?
A. McNish: „Moją osobistą opinią jest to, że krótka nitka toru Monako jest zbyt mała. Nie widzę jednak potrzeby, by ścigać się na torze Grand Prix, ponieważ nie jesteśmy Formułą 1 i bardzo się od niej różnimy. Nasze wyścigi odbywają się na torach innego typu. Nie sądzę, by fakt, że jest to tor Formuły 1, był ważny. Istotne jest, aby był to odpowiedni tor dla Formuły E. W Monako sytuacja jest trudna, gdyż możesz wybrać albo krótką nitkę, albo długą. Nie ma innej opcji i fizycznie niemożliwe jest stworzenie czegoś pomiędzy. Ważnym przesłaniem w moim przekonaniu jest to, że powinien być to właściwy tor dla Formuły E.”
Mimo wyjścia Audi i obecnego kryzysu, czy uważasz, że w przyszłości zespoły Formuły E będą konstruować własne nadwozia i jednostki napędowe, jak ma to miejsce w F1?
A. McNish: „Nie, uważam, że podstawowa koncepcja wspólnego nadwozia pozostanie, z pewnością w erze trzeciej generacji bolidów startującej w sezonie dziewiątym. Myślę, że inne serie również pójdą w tym kierunku, DTM już wprowadzało jedną strukturę przetrwania i wyścigi samochodów LMDh również w pewnym stopniu podążają tą drogą. Formuła E zostanie przy tej filozofii i jest to słuszne. Budowa własnego nadwozia jest bardzo ciekawa z punktu widzenia inżyniera, lecz patrząc na marketing, nie jest to istotne. Myślę, że nikt, kto ogląda Formułę E, nie powiedziałby, iż poprawiłoby to widowisko. Balans między wspólnymi częściami a tym, co producenci mogą rozwijać w Formule E, jest bardzo dobry. My skupiamy się na elektrycznej jednostce napędowej i dlatego tu jesteśmy. Nie jesteśmy tu, dlatego, by móc zbudować nadwozie, aspekt elektrycznego układu napędowego jest tu najważniejszy.”