Podczas tegorocznej edycji targów Poznań Motor Show mieliśmy okazję porozmawiać z Gosią Rdest. 26-latka z Żyrardowa znalazła się w elitarnym gronie 18 zawodniczek, które już na początku maja zainaugurują rywalizację w pierwszym sezonie W Series, czyli serii wyścigowej przeznaczonej dla kobiet. „Jest to dla mnie coś wyjątkowego” – stwierdziła w rozmowie z Motorsport Grand Prix żyrardowianka.
Znalazłaś się w gronie najszybszych kobiet świata i spełniasz swoje marzenia. Od kiedy o tym marzyłaś, już jako dziecko?
Gosia Rdest: Zdecydowanie, już jako dziecko. Jak byłam dwunastoletnią dziewczynką, to wtedy była moja pierwsza styczność z gokartami. Następnie do wyczynówki przesiadłam się na przełomie piętnastu, szesnastu lat. I w 2013 roku miałam roczny epizod w single-seaterach. Niestety, z racji bardzo ciężkiej bariery finansowej moje marzenie o startach w Formule i pięciu się na wyższe serie zostało, że tak powiem, brutalnie zmiażdżone. Ale po sześciu latach wracam, wracam z racji szansy, którą dostałam właśnie od W Series. Jest to dla mnie coś wyjątkowego, bo jest to moje marzenie, które było zakopane gdzieś tam z tyłu głowy i teraz ma ono nagle szansę ujrzeć światło dzienne. Jest więc przede wszystkim radość, satysfakcja i chęć do dalszej pracy.
Czyli będziesz celować w kolejne serie, może Formułę 2?
GR: Nie wykluczam tego, aczkolwiek chcę na razie dać sobie szansę na rok, a może nawet dwa lata w W Series. Technika i styl jazdy takiego samochodu są jednak zupełnie inne, tak więc czeka mnie tutaj nauka i zobaczymy. Doświadczenie, umiejętności i charakter mojego prowadzenia tego auta zostaną zweryfikowane w pierwszej połowie sezonu. A Formuła 2 byłaby czymś świetnym, aczkolwiek tak, jak mówię, koszty są jeszcze większe. Jednakże liczę, że jeżeli tutaj uda się coś z puli nagród odłożyć i zdobyć jeszcze jakieś dodatkowe finansowanie, to kto wie, czemu nie F2.
Przeszłaś kilkuetapową selekcję do W Series. Opowiedz nam coś więcej o tych testach. Jak one konkretnie wyglądały?
GR: Sama selekcja miała trzy etapy. Pierwszym z nich było wysłanie CV. Zostało ono rozpatrzone i dalej przeszło 60 zawodniczek. Zaproszono je do drugiego etapu, który miał miejsce w Melk w Austrii. Następnie w Melk wyłoniono 28 zawodniczek, które dostały szansę na testy w Almerii. Tutaj z 28 wyłoniono 18 zawodniczek w składzie głównym i 4 w rezerwowym. Dokonano tego na podstawie ich ogólnego radzenia sobie z bolidem, na podstawie wykręconego przez nie czasu i testu przygotowania fizycznego. Mieliśmy cztery dni jeżdżenia, a na dziewczynę przypadało 10 kompletów nowych opon, czyli w sumie poszło ich około 280. I udało się, jestem zadowolona z progresu, jaki wykonałam. Pierwsze dwa dni to było wjeżdżanie się w samochód, a trzeci i czwarty to już jazda na całego.
Łączyłaś sport motorowy ze studiami. Jak sobie z tym poradziłaś?
GR: Nie było lekko. Na samym początku było to dla mnie bardzo problematyczne, aczkolwiek później wykładowcy – a to był Uniwersytet Jagielloński – zrozumieli, że dla mnie nie jest przypadkowe wszystko to, co robię i nie jest to tak, że ja ściągam, bo nie chodzę na zajęcia, tylko faktycznie przynoszę usprawiedliwienia w formie pucharów czy też oficjalnego pisma z Polskiego Związku Motorowego. I tak, udało się to pogodzić, aczkolwiek ze wszystkimi zaliczeniami musiałam do nich podchodzić i pisać w innych terminach z racji na uprzejmość wykładowców. Wymagało to przede wszystkim dobrej organizacji czasu, ale ostatecznie się udało.
Jesteś stałą bywalczynią targów Poznań Motor Show, praktycznie jesteś tu co roku. Tym razem przyjechałaś jednak dopiero w piątek wieczorem i nie miałaś zbytnio okazji pozwiedzać. Jednak z tych samochodów, jakie do tej pory widziałaś, to jaki byś dla siebie wybrała?
GR: Powiem Ci szczerze, że dopiero, co przyszłam i wylądowałam w strefie Cupry i Seata. Nie widziałam więc naprawdę nic, bo przyszłam jeszcze na delikatnym spóźnieniu. Jeszcze po tym, jak udam się na Arenę Videoblogerów, będę chciała zobaczyć coś dla siebie. Widziałam, że gdzieś tu stoi jakieś Ferrari, widziałam jakieś przepiękne McLareny, Lamborghini też ma tutaj fenomenalną wystawkę, tak więc to bym chciała jeszcze zobaczyć. I gdzieś na instastory, chyba u Moto Doradcy, widziałam jakiś bolid, tylko do końca nie wiem, o co chodzi.
Na stoisku Alfy Romeo stoi zeszłoroczny model. Ubiegłoroczna specyfikacja techniczna, ale z tegorocznym malowaniem. Jak się dokładnie przyjrzysz, to w kokpicie znajdziesz mapkę toru w Abu Zabi.
GR: To widzisz, to jest konieczny punkt. W której to jest hali?
W piątce, możesz się tam wybrać. Tu obok Porsche wystawia też bolid Formuły E, z którym chce w przyszłym sezonie dołączyć do serii.
GR: Nie widziałam, nie szłam jeszcze.
Wróćmy jeszcze do aut. Jaki jest Twój wymarzony samochód?
GR: Wymarzone auto dla mnie? Zastanówmy się. Z tymi moimi samochodami to jest tak, że aktualnie posiadam auto, które sobie zamarzyłam. Nie jest to nic szałowego, ale jest to przepiękny Mini Cooper z 2009 roku, w wersji John Cooper Works. W brytyjskiej, wyścigowej zieleni z takim dopiskiem i ma dwie białe szarfy. Ma też delikatnie zrobiony program, wzorem z Formuły 1 ma silnik 1.6 Turbo – teraz są już dwulitrowe – mi udało się z niego uzyskać prawie 230 KM. To jest taka moja perełka, bo charakterystyka jego prowadzenia jest naprawdę fenomenalna, jest świetnym samochodem do pojeżdżenia, do miasta. Mimo że jest to auto przednionapędowe, jego styl jest taki strasznie kartingowy, ostry i czuć w nim to, czym się jedzie. I poza miastem też mi odpowiada. A w ogóle to stawiam na komfort i tak na co dzień, poza Miniakiem, który sobie stoi w garażu i jest takim autem niedzielnym bardzo, to jeżdżę V-klasą. Jest to bardzo zaskakujące dla każdego i jak ktoś mnie widzi w V-klasie, to jest to jednak szok.
A jakim jesteś kierowcą?
GR: Szybkim to przede wszystkim (śmiech), ale na drodze raczej rozważnym. Nie imponuje mi ta prędkość na drodze, ściganie się od świateł do świateł, bo wiem, co mogę robić na torze.
Dokładnie, możesz wyszaleć się na torze, a na drodze chodzi przede wszystkim o bezpieczeństwo. Choć z tym to różnie bywa, bo polscy kierowcy należą do jednych z najgorszych w Europie.
GR: Zdarza się. Ta kultura jazdy u nas czy nawet przywołując tutaj wielokrotnie, co mi się często zdarza, jazda na suwak, której tak naprawdę ostatnio nie ma, to jest to przykre.
Za którym razem zdałaś egzamin na prawo jazdy?
GR: Otóż tak, zdawałam dwa razy, ale nie to, że za drugim razem, tylko pierwszy raz zdawałam na kategorię B1 w wieku 16 lat, a drugi raz w wieku 18 lat na B.
I za pierwszym razem?
GR: Tak, za pierwszym razem w obu przypadkach.
To gratuluję.
GR: Dziękuję.
Gratulujemy więc Gosi Rdest tak wielkiego sukcesu, jakim jest dołączenie do grona 18 zawodniczek, które będą rywalizować w pierwszym sezonie serii W Series i życzymy dalszych sukcesów.