Patryk Krupiński, właściciel JP Motorsport, specjalnie dla Motorsport Grand Prix, zdradził, jak doszło do powstania zespołu, który rywalizuje w wyścigach GT, zmiany auta z Mercedesa na McLarena, a także, dlaczego ekipa nie zdecydowała się na starty w serii DTM w 2022 roku.
JP Motorsport zagościł na torach wyścigowych w 2020 roku, więc jesteście stosunkowo młodym zespołem. Jak doszło do powstania składu i jak oceniłbyś pierwsze dwa lata w wyścigach GT?
Patryk Krupiński: „Ścigałem się wcześniej w innych klasach, jeździłem na różnych track day'ach, jednak brakowało mi zespołu, w którym czułbym się dobrze. Zdecydowałem się więc założyć własną ekipę, stworzyć ją pod własne potrzeby. Posiadałem wtedy Mercedesa AMG GT3, więc użyłem go jako nasze główne auto. Udało się także zebrać dość dobrą załogę m.in. dobrego kierowcę, trenera, kolegę, Christiana Kliena oraz dobrych mechaników i inżynierów. Pierwszy rok ścigania się Mercedesem był bardzo ciekawym doświadczeniem, choć nie zawsze byliśmy zadowoleni z balastu, jaki otrzymywaliśmy z BoP (Balance of Performance), jednak Mercedes jest autem, który poradzi sobie w każdych warunkach.”
„Obecny rok był nieco trudniejszy, gdyż nie dogadaliśmy się z Mercedesem odnośnie jego polityki, która jest dobra dla poszczególnych zespołów, jednak dostrzegłem tam pewne nierówności. Od razu jesteś traktowany gorzej niż zespół fabryczny, a nadal jest to „customer racing”, więc nie powinno tak być. Zdecydowałem się odstawić Mercedesy i zakupić McLarena, którego otrzymaliśmy w kwietniu i niedługo po tym ścigaliśmy się nim w pierwszym wyścigu. Ta runda nauczyła nas wiele o tym aucie, gdyż najlepiej się uczysz w momencie ponownego składania auta z powodu wypadku, a na trzecim zakręcie jeden z rywali przejechał nam po dachu. Był to więc burzliwy rok, startowaliśmy w serii DTM, wykorzystując „egzotyczne” auto, co początkowo dało nam trochę gorsze BoP, jednak z czasem się polepszało. Widać było jednak wpływ niemieckich marek w tej serii, więc zdecydowaliśmy się pojechać w następnym sezonie w GT World Challenge.”
W pierwszym sezonie ścigaliście się Mercedesem AMG GT3 w wersji z 2016 roku, a teraz używacie McLarena 720S GT3. Czy zamierzacie zostać w przyszłych latach przy brytyjskiej konstrukcji, czy w razie możliwości jesteście gotowi na zmianę?
P. Krupiński: „W razie potrzeby jesteśmy gotowi na zmianę maszyny, jeśli będziemy czuli, że wsparcie bądź współpraca z tym producentem, który nie należy do najtańszych, się nie układa lub nie są politycznie wystarczająco mocni, by wspierać tę markę, to z pewnością będziemy zmuszeni do zmiany auta. Jednakże teraz wszystko zapowiada się właśnie w tą drugą stronę, otrzymujemy od McLarena bardzo dobre wsparcie. Jesteśmy jedynym zespołem na kontynencie, który ściga się tym autem i udało się nam pozyskać paru inżynierów z zespołu fabrycznego Lamborghini. W następnym sezonie mamy skład w klasie Pro i ze strony producenta dostajemy dużo wsparcia, jednak to wymaga też dużo pracy od nas samych. Jak na razie zamówiliśmy kolejnego McLarena, którego otrzymamy w styczniu, więc będziemy mieć już trzy auta, dwie GT3-ki i jedną GT4-kę. Jak na razie nie zapowiada się nic, co zmusiłoby nas do zmiany samochodu.”
Podczas ostatniej rundy tegorocznego sezonu ELMS w Portimao razem z Mateuszem Kaprzykiem i Nicolasem Pino ścigałeś się Ligierem JS P320 w barwach zespołu Inter Europol Competition. Czy ciężko było Ci się przystosować do nowej maszyny?
P. Krupiński: „To fajne auto, fajne wolnossące V8. Potrzebowałem trochę czasu, by się zaadoptować. Technika jazdy jest zupełnie inna, a różnica wagi w porównaniu do auta GT to 300-450 kilogramów. Ligier nie posiada systemu ABS, ma chyba kontrolę trakcji, jednak z niej nie korzystaliśmy. Są to dwa różne samochody, więc maksymalnie wykorzystywałem czas na treningach, by poczuć maszynę. Jest to przyjemne auto do jazdy, jednak nie ukrywam, że na początku go bardzo przeklinałem. W samym wyścigu było całkiem fajnie.”
Do wyścigu 4 Hours of Portimao ruszaliście z trzynastego pola, a ostatecznie zakończyliście rywalizację na siódmym miejscu. Jak dokładnie wspominasz ten wyścig i co byłą najlepszą lekcją, którą wyciągnąłeś z tego weekendu?
P. Krupiński: „W treningach często się obracałem, by znaleźć jego limit, gdyż jest to najszybszy sposób. Podczas wyścigu dobrze nam szło, miałem szybkie, równe tempo, z czego byłem zadowolony. Niestety mieliśmy małą kolizję, za którą dostałem karę. Było przede mną dwóch dublowanych zawodników 1-2 sekundy wolniejszych na okrążeniu i kiedy wjeżdżałem jednemu pod łokieć, zamknął mnie i uszkodziłem auto. Straciliśmy na tym kilkadziesiąt sekund przez karę i później w wyścigu z powodu uszkodzeń. Startowaliśmy z trzynastej pozycji, choć mogliśmy ruszać z przodu stawki, ale dwa dobre czasy Nico zostały skreślone. Mimo to, jako pierwszy wyścig w LMP3, do którego zasiadłem po raz pierwszy, uważam, że poszło dobrze.”
„Samo ściganie jest zupełnie inne niż w klasie GT, ponieważ GT jest to bardzo kontaktowy sport wbrew pozorom, agresywniejszy. Tu każdy jedzie swoim torem, LMP3 jedzie swoje, LMP2 wyprzedza go po zewnętrznej lub w inny sposób. Dokuczają nam auta GT, które są tak samo szybkie na prostej, lecz wolniejsze w zakrętach. Nie przepadam za ściganiem się w wyścigach wielu klas, chyba że jechałbym tą najszybszą, jednak ogólnie mówiąc, było to bardzo ciekawe doświadczenie.”
Podczas weekendu na torze Algarve byłeś kierowcą, jednak na co dzień jesteś szefem zespołu JP Motorsport. Czy podczas rundy z Inter Europolem spostrzegłeś jakiekolwiek działania lub aspekty organizacyjne, które mógłbyś zaimplementować we własnym składzie?
P. Krupiński: „Mamy trochę inne struktury pracy – Inter Europol Competition jest najbardziej profesjonalnym zespołem, jeżdżącym pod polską flagą, jeśli chodzi o wyścigi prototypów, a z kolei JP Motorsport jest najbardziej profesjonalnym w wyścigach aut GT. Będziemy się ścigać z najlepszymi zespołami w Europie. Każdy ma inny sposób zarządzania, Inter Europol ma dużo personelu, każdy jest odpowiedzialny za coś, a my mamy bardziej system cegłówkowy, by jak jedna osoba odpadnie, to struktura nie legnie w gruzach. Oprócz tego, będąc klientem Inter Europolu, czułem się dobrze, ponieważ dzięki menadżerowi, którego posiadają, wszystko było dobrze zorganizowane. My praktycznie w ogóle nie obsługujemy klientów, stąd nie mamy struktury wspierającej. To nas troszkę odróżnia. W przyszłym roku mamy jedno auto klienckie i załatwiliśmy już dla nich kadrę obsługującą, więc też mogłem podpatrzeć, czego może wymagać klient.”
„Jesteśmy innymi zespołami, rywalizujemy w innych seriach z różnymi regulaminami, oni inaczej wykonują pit stopy. Przykładowo jadąc w serii DTM, masz inną strukturę załogi niż w GT World Challenge i występują też różne strategie. Wiadomo, można podpatrzeć, jak pracują ludzie, jednak myślę, że każdy z zespołów ma ułożone swoje struktury, które powinno się ulepszać niż podpatrywać te inne.”
W ostatnich dwóch sezonach GT Open ścigałeś się w klasie Pro/Am z byłym kierowcą Formuły 1 Christianem Klienem. Jak wygląda wasza współpraca i jak bardzo duże doświadczenie Christiana pomaga Ci w byciu lepszym kierowcą?
P. Krupiński: „Christiana Kliena poznałem w Portugalii, z resztą też na torze wyścigowym, gdzie jeździliśmy Porsche 911 GT3 Cup. Na początku nie wiedziałem, że jeździł w Formule 1, gdyż jakoś mnie wtedy nie interesowała i spytałem go wieczorem, czy się gdzieś ścigał, więc poczuł się chyba trochę urażony. Mimo to nawiązała się między nami pewna więź i mamy ze sobą regularny kontakt. W grudniu planował przyjechać do Warszawy, jednak ostatecznie przyleciał jego ojciec, więc mamy bardzo dobrą relację koleżeńską. Śmiesznie nam ze sobą, gdyż uznajemy ściganie z dopełnienie całego weekendu i zdarzają się bardzo śmieszne onboardy, jak takie, gdy Karolowi urwało jedną czwartą samochodu przy 270 km/h, po tym, jak uderzył w zająca. Bardzo wesoło spędzamy razem czas po wyścigach. Jednakże oprócz tego, że jest wesoło, bardzo dużo pracujemy nad danymi, przeglądamy telemetrię. Zdarza się, że dzięki posiadaniu dwóch aut wyjeżdżamy gdzieś razem na prywatne sesje treningowe i razem ćwiczymy. Analizujemy przejazdy, ścigamy się, co bardzo pomaga. Gdybym mierzył się z kierowcą średniego pokroju, może byłbym już zadowolony, jednak mierzę się z jednym z 10-15 najlepszych kierowców w GT. Dostaję od niego telemetrię i gdy tracę czas, to właśnie ten element pomaga mi w polepszeniu tempa.”
„Widać, że np. taki Maciej Błażek, który jeździ z bardzo szybkim kierowcą z bogatym doświadczeniem, Mateuszem Lisowskim, zrobił znaczący progres, lecz na początku wyglądał słabo przy Matuszu i tak samo było ze mną. Ja wcześniej ścigałem się przednionapędowymi autami, a Klien tylnonapędowymi, więc musiałem się przestawić na odpowiedni styl jazdy. Ostatecznie każda minuta, okrążenie, godzina, czy dzień spędzony na jeździe lub analizie danych z nim są bardziej kosztowne, ale przy tym bardziej efektowne i ja wolę w dwa lata wydać sumę x i dojść do pewnego poziomu niż próbować przez 10 lat i nadal nie posiadać wystarczających umiejętności.”
W tym roku trzykrotnie wystawiliście swoje auto w serii DTM z Christianem Klienem, któremu udało się zakończyć wyścig w Assen na piątej pozycji, a taki występ w tych mistrzostwach z pewnością zwiększą waszą renomę w wyścigach GT. Czy istnieje możliwość rywalizacji w niemieckiej serii na przestrzeni całego sezonu?
P. Krupiński: „DTM ogólnie nie jest zły. My mamy jednak jedną przeszkodę, która utrudnia nam rywalizowanie w tej serii. Ferrari i Mercedes mają nakrętkę centralnie zintegrowaną z kołem, a w naszym przypadku jest ona osobno, więc tracimy tutaj około sekundę na każdym pit stopie. Nakrętki w tylnych kołach dokręcamy momentem o wartości 850 Nm, a klucze, których możemy używać w serii DTM, nie mają wystarczającego momentu obrotowego. W GT World Challenge możemy używać najmocniejszych kluczy, które mają po 4-5 tysięcy Nm. Stawia to nas z góry na przegranej pozycji w DTM, więc nasze BoP musiałoby dawać nam jakieś 0.1-0.2 sekundy na okrążeniu, aby zrekompensować ten czas.”
„Platforma DTM nie pozwala nam również na stworzenie systemu obsługiwania klientów. Kosztowałoby to bardzo dużo pieniędzy, a mimo tego, że się poprawiamy, nie jest to możliwe do zrealizowania. Jeśli ktoś chciałby pojechać w serii DTM, to potrzebuje około miliona euro budżetu na jedno auto i nie dzieli się to na dwie lub więcej osób, jak ma to miejsce w GT World Challenge, którego platforma bardziej przypada nam do gustu. Będziemy tam jeździć na ciekawszych torach niż w DTM. Niemieckie mistrzostwa mają bardzo dobry marketing i warto tam pojechać, by zobaczyć, jak pracują zespoły typu Team Rosberg. Byliśmy, zobaczyliśmy i gdyby był jakiś sponsor, który chciałby obsłużyć takie przedsięwzięcie, bylibyśmy w stanie to zrobić, jednak sami na razie preferujemy GT World Challenge.”
W następnym sezonie twój zespół skupi się na rywalizacji w Fanatec GT World Challenge Europe Powered by AWS, gdzie wystawicie dwa auta. Jedno w topowej kategorii (Klien, Abril, Lind) i drugie (Krupiński, Błażek, Mesch) w klasie Pro/Am lub Gold Cup. Czy jest to jak dotąd największe wyzwanie dla JP Motorsport?
P. Krupiński: „Pozyskaliśmy bardzo dobrych inżynierów, mamy skład Pro z Denisem Lindem, Vincentem Abrilem i Christianem Klienem. To trójka bardzo szybkich i doświadczonych kierowców, którzy nie raz stawali na podium. Nasze auto jest świetnie przygotowane, a dzięki większej ilości McLarenów w GT World Challenge nasze BoP może być lepsze. Myślę, że będzie to fajne wyzwanie dla zespołu, by obsługiwać auto w klasie Pro i najprawdopodobniej Silver Cup. Jedno z aut będzie wolniejsze, jednak obie maszyny będą na tym samym poziomie z taką samą obsługą, oponami, ustawieniami i kluczowe będzie, jak poradzą sobie nasi nowi, debiutujący kierowcy. Będziemy musieli jak najszybciej wnieść ich na jak najwyższy poziom. Maciek Błażek brał z nami udział w testach i wykazał się bardzo wysokim poziomem umiejętności, co jest też satysfakcjonujące, gdyż oznacza to, że daliśmy mu auto, które nie jest trudne w prowadzeniu i mógł się szybko do niego przystosować. Maciek zazwyczaj jeździ Porsche 911 GT3 Cup, które jest trudne w prowadzeniu, jednak gdy wysiadł ze świetnie przygotowanego McLarena, widać było u niego banana na twarzy, a inżynierowie przyznali, że ma potencjał. Dla nowych zawodników będzie to wyzwanie, by korzystać z rad profesjonalnych kierowców wyścigowych i iść ciągle w górę, co uważam za bardzo fajny challenge.”
Wspomniałeś o jak najszybszym przystosowaniu i uczeniu się od doświadczonych partnerów z zespołu. Czy to twoim zdaniem będzie kluczem do sukcesu w GT World Challenge?
P. Krupiński: „Myślę, że tak. Jedno auto jest skazane na sukces, a drugie na ciężką pracę. Jak już wspomniałem, mamy dwóch debiutujących zawodników. Jeden przychodzi z kartingu, a Maciej jest bardzo pracowity i dużo analizuje. Obaj mają zacięcie i będę z nimi pracować, by jak najszybciej się zaadoptowali do nowego środowiska. Na pewno będą mieli tempo i nie wykluczam, że niejednokrotnie staniemy na podium. Z kolei nasz skład w Pro jest naprawdę topowy, więc kierowcy raczej nie zawiodą, a już ćwiczymy pit stopy i obsługę auta, by to nie zawiodło, mimo tego, że pierwszy wyścig jest w kwietniu. Jestem pozytywnie nastawiony i liczę na dobre wyniki.”