Heikki Kulta to w przeciwieństwie do poprzedniego autora biografii o Kimim, Kariego Hotakainena, dziennikarz obserwujący światek Formuły 1 i znający od ponad trzydziestu lat, a nie bierny widz przyglądający się temu światu na czas powstawania książki. I tę różnicę podczas czytania tejże książki się wyczuwa.

Moja obawa dotycząca biografii kierowców F1 zawsze skłania się ku temu, że boję się, iż zostanę przytłoczona encyklopedycznymi i pozbawionymi emocji opisami kwalifikacji czy wyścigów. Chodzi mi o opisy, że kierowca x wykręcił taki i taki czas albo, że na podium oprócz niego znaleźli się y i z. Tak było w przypadku, chociażby biografii Lewisa Hamiltona autorstwa Franka Worralla. Tutaj miałam również takie obawy, ponieważ czym zapełnić ponad 600 stron? Cieszę się, że moje obawy w przypadku drugiej już biografii o Raikkonenie szybko zostały rozchwiane.

Wraz z Kultą, który się śmieje, że niektórzy traktują go jak nadwornego kronikarza kierowcy i jeżeli ktoś chce się czegoś wcześniej dowiedzieć o Kimim albo nie wie, jak podejść kierowcę, to kieruje swoje kroki właśnie do tego dziennikarza. 

Cofamy się w czasie, by przeżyć jeszcze raz dwadzieścia sezonów Kimiego w Formule 1 z krótkim przystankiem na rajdy. Zaczynamy od kulis zatrudnienia w pierwszym zespole tj. w Sauberze, następnie w McLarenie, gdzie dwukrotnie był bliski zdobycia tytułu. Następnie przechodzimy do 2007 roku i Ferrari, gdzie do tej pory, ku smutkowi Tifosi, jest to ostatni mistrz tego teamu. Poznajemy także kulisy zerwania przedwcześnie kontraktu ze Scuderią, by ustąpić miejsca Fernando Alonso. Następnie mamy wspomniany wcześniej przystanek rajdowy. Na który autor nie poświęca, aż tak dużo miejsca.

Później, jak pamiętamy, były starty w Lotusie, gdzie pojawiły się podia, ale także i niewypłacone honorarium. Na jaką kwotę były to zaległości, dowiadujemy się właśnie z lektury tej książki. Z niej możemy dowiedzieć się również, kto stał za decyzją, że Kimi po powrocie do Ferrari nie spędził jeszcze jednego sezonu więcej w barwach Scuderii, a także kogo Ice Man ogrywał w badmintona.

Co najbardziej podobało mi się w tej książce, prócz tego, że faktycznie czuć pasję Kulty do F1 (i, że naprawdę o kolejnych ruchach Kimiego wiedział wcześniej, zanim oficjalny komunikat poszedł w świat) oraz faktu, iż nie próbuje sprzedać czytelnikom wyłącznie suchych faktów? Nie jest to tylko i wyłącznie książka o Kimim, ale o osobach go otaczających. Stąd w pozycji tej znajdziemy rozdziały o jego menadżerach, fizjoterapeucie, lekarzu, jego przyjacielu z wojska i kierowcy, a nawet o osobie, która była odpowiedzialna za projektowanie kasków Ice Mana. Uważam, że jest to dodatkową wartością w tej książce.

Co natomiast mnie trochę irytowało? – wracanie w końcówce książki po kilka razy do słynnych słów Kimiego Raikkonena: Leave me alone I know what I'm doing, które były skierowane w kierunku inżyniera wyścigowego Simone'a Rennie. Czułam się jak podczas oglądania niedawnego sezonu Drive to Survive, gdzie w parunastu odcinkach był pokazywany wypadek Zhou. Jakby nie było nikt ciekawszego do zaprezentowania.