Nie jest to żadna biografia, lecz pamiętnik
Szerszej publiczności Guenther, dzięki nielubionemu przez wiele osób serialowi Netflixa o Formule 1, dał się poznać jako osoba, która mówi co myśli i nie waha się rzucić przekleństwem. Steiner nie urwał się jednak z przysłowiowej choinki i nie pojawił się w F1 dopiero wraz z wejściem w sezonie 2016 do stawki zespołu Haas. Wcześniej piastował on m.in. funkcje dyrektora zarządzającego w Jaguar Racing. Następnie, po przemianowaniu Jaguara w Red Bulla, był dyrektorem ds. operacji technicznych. Zanim jednak trafił do Formuły 1, pracował także w rajdach m.in. w ekipie Ford. Kto przekonał go do przejścia z F1 do rajdów, tego dowiecie się z lektury tejże książki. Mogę Wam zdradzić jedynie, że była to dość znana postać w środowisku królowej motorsportu. Podczas czytania byłam mocno zaskoczona, ale być może dla niektórych szokiem to nie będzie. Jeżeli jednak nie to zachęcam do obstawiania w komentarzach. Tylko bez oszukiwania.
Życie dla jazdy. Surviving to drive, jak wspomniałam na początku recenzji, jest pamiętnikiem. Mamy trochę myślowych wycieczek Guenthera do tego, jak to się stało, że został szefem teamu Haasa, kulisach namówienia Gene’a Haasa, przekonania FIA. Czasów, gdy pracował w rajdach, lecz książka ta w swoim zamyśle skupia się na końcówce sezonu 2021 i całym sezonie 2022, podczas którego działo się w Haasie bardzo wiele.
Dowiemy się o decyzji związanej z pozbyciem się Nikity Mazepina z zespołu, na znak sprzeciwu wobec agresji Rosji na Ukrainę, a także o konsekwencji, jaką była konieczność szukania nowego sponsora oraz kierowcy. Nowym/starym zawodnikiem zostanie pieszczotliwe nazywany przez Steinera „małym wikingiem” Kevin Magnussen. Pomimo tych perturbacji sezon rozpocznie się dobrze dla Haasa. Później było trochę gorzej. Aż wreszcie nadejdą kwalifikacje do GP Brazylii, gdzie Duńczyk zdobędzie pierwsze pole position dla Haasa. Oczywiście tego momentu nie mogło zabraknąć w tej książce.
Pamiętnik Guenthera jest pełen zabawnych tekstów. Typowych dla niego. Stąd możemy się nasłuchać o tym, że Magnussen ma na pewno laleczkę Voodoo Guenthera albo, że jak Mick Schumacher go wkurzy, to zatrudni z powrotem Romaina Grosjeana. Jest też pełen anegdot. Mogłabym wyliczać i wyliczać.
Niech jednak za najlepszą zachętę tego, co Was czeka w tej książce, posłuży fragment podsumowania na końcu książki.
„Musieliśmy pozbyć się kierowcy i sponsora tytularnego, jeszcze zanim sezon na dobre się rozpoczął (przecudownie, k****), a następnie zatrudnić miniaturkę wikinga [...] Zebraliśmy wystarczająco dużo czarno-pomarańczowych flag, żeby przykryć nimi terytorium Stanów Zjednoczonych; wkurzyliśmy się na FIA i to tak bardzo, bardzo; wypiłem sporo wina z Fredem z Alfy; nabijałem się z Freda z Alfy; paliłem cygara z przyjacielem [...] nauczyłem Gordona Ramsaya przeklinać; zostałem schizofrenikiem w Japonii; wywalczyliśmy pole position na Interlagos!”
Co podobało mi się także w tej książce, oprócz stylu, w jakim jest napisana, to to, że nie mamy podczas opisywania weekendu wyścigowego w niej suchych faktów. Osobiście jest to moja największa obawa, gdy sięgam po książki o sportach motorowych.