Biorąc pod uwagę wzrost popularności królowej sportów motorowych w ostatnich latach, kalendarz powiększył się o wyścigi, w tym o Grand Prix Holandii, Miami, Las Vegas i Arabii Saudyjskiej. Na rok 2024 zaplanowano rekordową liczbę aż dwudziestu czterech rywalizacji weekendowych.

Kalendarz na sezon 2023 zakładał organizację dwudziestu czterech rund, jednak Grand Prix Chin i Emilii–Romanii zostały odwołane. Oba wyścigi powrócą jednak w przyszłym roku.

Jednym z możliwych rozwiązań problemu zapotrzebowania na większą liczbę wyścigów jest pomysł rotacji rund, w ramach której kraj A będzie gospodarzem w latach nieparzystych, natomiast kraj B wróci w latach parzystych. Przykładem może być tu GP Niemiec i rotacja między Nurburgringiem a Hockenheim.

Rotacja jest jednym z rozważanych pomysłów. Szef zespołu Haas, Guenther Steiner, wzywa do dalszego regionalnego grupowania wyścigów.

„Dwadzieścia cztery wyścigi to maksimum dobrego samopoczucia ludzi, ale musimy nadal rozwijać ten sport” – powiedział Steiner.

„Chciałbym zobaczyć scenariusz, w którym być może będzie dwadzieścia stałych Grand Prix i powiedzmy osiem, które będą zmieniać się co dwa lata. Mamy więc kalendarz z dwudziestoma czterema wyścigami, ale ciągle rozszerzamy ten sport, wchodząc na inne regiony i nowe państwa”.

„Nie wiem, czy kalendarz rotacyjny jest ekonomicznie opłacalny dla promotora, ale myślę, że byłby to idealny scenariusz”.

Oprócz rotacji Steiner wyjaśnił również, w jaki sposób może pomóc regionalne grupowanie.

„Wyścigi na zmianę to kwestia dla FOM, ale myślę, że byłby to dobry pomysł, ponieważ ostatecznie w kalendarzu pojawiło, by się więcej krajów” – mówił szef Haasa.

„Nie ma jeszcze mowy o dwudziestu pięciu wyścigach, na razie dwadzieścia cztery są limitem. Jeśli będzie ich więcej, będziemy musieli znaleźć inne rozwiązanie”.

„Jeśli zatrzymasz się w niektórych regionach na jakiś czas, będzie mniej podróżowania, co wyjdzie taniej i bardziej ekologicznie. W przyszłym roku mamy dwadzieścia cztery wyścigi, musimy sobie z tym poradzić i zobaczyć co z tego wyjdzie” – dodał na koniec Steiner.