Ferrari od początku sezonu zmaga się z problemami z aerodynamiką i ustawieniem swoich bolidów. Szczególne trudności mechanikom z Maranello sprawiały podłoga oraz tylne zawieszenie. Hamilton i Leclerc przez większość wyścigów borykali się przez to z niemożliwym do znalezienia efektywnym kompromisem ustawień auta, który jednocześnie gwarantowałby stabilny docisk w zakrętach o różnej prędkości oraz nie zużywał deski pod podłogą poza dopuszczone w regulaminie limity, tak jak miało to miejsce w Chinach, gdzie obaj kierowcy zostali właśnie za to zdyskwalifikowani.
Pierwsze znaczne ulepszenie przywiezione w tym sezonie przez Ferrari – nowa podłoga – przywiezione do Austrii, miało zwiększyć zakres optymalnego okna pracy dla bolidu. Podczas tego wyścigu kierowcy zakończyli wyścig na trzeciej i czwartej pozycji – solidny wynik na tle reszty sezonu. Grand Prix Wielkiej Brytanii pozostaje w tej kwestii nieobiektywnym wyznacznikiem z uwagi na ilość przerw w ściganiu oraz zmienność warunków atmosferycznych.
Wyścig w Belgii odbędzie się w formacie weekendu sprinterskiego – oznacza to zaledwie jedną sesję treningową na znalezienie efektywnych ustawień i przetestowanie różnych konfiguracji. Z tego powodu Ferrari zdecydowało się wykorzystać dni filmowe, żeby sprawdzić nowe tylne zawieszenie w akcji i zebrać podstawowe dane dotyczące jego zachowania.
„W fabryce ciężko pracowaliśmy, aby wprowadzić dodatkowy pakiet ulepszeń do SF-25. Dlatego w ten weekend skupimy się na maksymalnym wykorzystaniu jego potencjału od samego początku” – powiedział Fred Vasseur.
„Jak zawsze w przypadku weekendu sprinterskiego, mocny start i płynny trening będą kluczem do reszty weekendu”.
„Różnice między zespołami są obecnie bardzo małe, dlatego każdy szczegół może mieć znaczenie. Skupimy się na sobie, aby dać z siebie wszystko w każdej fazie weekendu, na torze, na którym pogoda również może mieć znaczenie” – dodał szef Ferrari.
Dodatkowo do pakietu dołączone miały zostać drobne poprawki, dotyczące drążka kierowniczego, sugerowane szczególnie przez Lewisa Hamiltona. Problem z tym elementem miał występować w bolidach Ferrari już od 2022 roku, jednak teraz okazuje się dla kierowców szczególnie uciążliwy. Brytyjczyk opisuje ciężkość kierownicy od pierwszego razu za kierownicą SF-25 jako powód, dlaczego jest to najtrudniejszy w prowadzeniu bolid, z jakim miał do czynienia w swojej karierze. Element ten powinien zostać od Grand Prix Belgii, przynajmniej do pewnego stopnia, poprawiony.